Mitami politycznymi nazywamy ideologicznie naznaczone narracje, które – jak wierzy dana społeczność – trafnie opisują jej przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Mity pomagają zrozumieć otaczającą rzeczywistość, uprościć skomplikowaną historię, zamknąć ją w formie łatwo przyswajalnej opowieści. Wiek XIX stworzył – i utrwalił – najważniejsze mity polityczne Stanów Zjednoczonych, w które wielu Amerykanów bezkrytycznie wierzy po dziś dzień.
Mit nowego początku mówił, że Ameryka jest miejscem, gdzie cywilizacja mogła niejako rozpocząć się na nowo, z dala od europejskich problemów – a zatem lepiej. Na najbardziej przyziemnym poziomie mit ten napędzał wiarę w to, że w Ameryce każdy może rozpocząć od nowa, każdemu może się powieść, jeśli będzie pracował wystarczająco ciężko.
Wyjątkowość Ameryki polegała też na tym, że miała być – w odróżnieniu od Europy – społeczeństwem wolnym i bezklasowym – American Dream miał być dostępny każdemu. Prawda była nieco inna. Niewolnictwo przetrwało tu dłużej niż gdziekolwiek indziej (z wyjątkiem Brazylii) i nawet po jego oficjalnym zniesieniu los czarnoskórych Amerykanów był znacznie gorszy niż reszty społeczeństwa. Niemal równie powszechne, jak rasizm wobec czarnych, były uprzedzenia wobec katolików czy żydów – jako innych. Skłonność Amerykanów do myślenia spiskowego jest równie stara jak same Stany Zjednoczone: w XIX w. powszechna była wiara w spisek papistów, pragnących jakoby zniszczyć demokrację i zniewolić Amerykanów. Imigrantów z Irlandii, Włoch czy Europy Wschodniej długo traktowano znacznie gorzej niż przybyszów z krajów „cywilizowanych”.