Pierwszym biskupem diecezji katowickiej, utworzonej pod koniec 1925 r., został August Hlond, późniejszy prymas Polski. Wzmacniało to pozycję Rzeczpospolitej na tym obszarze – zachodnia granica diecezji pokrywała się z granicą państwa. Do tej pory ta przyznana Polsce w 1922 r. część Górnego Śląska należała do niemieckiej diecezji we Wrocławiu.
Nowa diecezja i autonomiczne województwo potrzebowały wyraźnego symbolu – stąd szybka decyzja o budowie katedry górującej nad wszystkim, co wcześniej w Katowicach powstało. Przedsięwzięcie obficie wspierał autonomiczny budżet – Skarb Śląski. W 1930 r. katowicką diecezję objął we władanie biskup Stanisław Adamski (wybitny działacz polskiego ruchu narodowego w Wielkopolsce), a dwa lata później pod katedrę wmurowano kamień węgielny. Budowa ruszyła pełną parą.
Do wybuchu wojny było gotowe prezbiterium, kilkumetrowe mury i schody. Te ostatnie zbudowano z kamienia zburzonej w 1933 r. Wieży Bismarcka, stojącej od 1907 r. w Trójkącie Trzech Cesarzy (gdzie zbiegały się granice Rosji, Prus i Austrii). Symbolizowała wszechpotęgę Prus i całych Niemiec oraz wieczność ich trwania na tych ziemiach. Taki chichot historii nie mógł liczyć na bezkarność. Już na początku okupacji władze niemieckie wstrzymały budowę katedry.
Po wyburzeniu świeżo wzniesionego Muzeum Śląskiego była to kolejna akcja rugowania polskości na Śląsku. W lutym 1941 r. bp Adamski wraz z biskupem pomocniczym Juliuszem Bieńkiem – na mocy decyzji niemieckich władz – zostali wygnani z diecezji. Jak to możliwe, żeby w Katowicach, nowej stolicy Prowincji Górnośląskiej (Provinz Oberschlesien) urzędował polski biskup! Podobny los spotkał zarządcę majątku powstającej katedry, ks. Rudolfa Adamczyka, który znalazł schronienie w Krakowie, gdzie został radcą prawnym bp.