Rosja opłakuje cara. „Co tu się dzieje? Czegośmy dożyli, o Rosjanie! Co widzimy? Co robimy? Piotra Wielkiego grzebiemy! Azaliż to nie ułuda? Nie senne przewidzenie? Niestety prawdziwe jest nasze nieszczęście! Sprawca niezliczonych dobrodziejstw i radości naszych, który wskrzesił Rosję z martwych i podźwignął ją na szczyty potęgi i sławy, rodzony ojciec i wychowawca współobywateli (…) – na przekór pragnieniom i oczekiwaniom zakończył swój żywot”. Tak grzmiał do tłumów zgromadzonych 10 marca 1725 r. w Petersburgu patriarcha Teofan Prokopowicz. Tak Rosja żegnała swego cara. Choć trudno odmówić oratorskiego talentu Prokopowiczowi, to w jego słowach słychać także ton poddanych, znany nam z rosyjskich oracji do dziś.
Droga do tronu
Długi poród. Piotr Aleksiejewicz Romanow przyszedł na świat 9 czerwca 1672 r. Był najstarszym dzieckiem cara Aleksego I Romanowa i jego drugiej żony Natalii Kiryłowej Naryszkiny. (W krótkim odstępie czasu urodziły się potem dwie młodsze siostry Piotra). A dodać trzeba, że z pierwszego małżeństwa Aleksego I narodziło się wcześniej pięciu synów i osiem córek. Wieku dojrzałego zaś dożyła trójka z nich. Tak więc w początkach swego żywota szanse na objęcie tronu carskiego miał Piotr niemal iluzoryczne. Zresztą na początku nie wiadomo było, czy chłopiec w ogóle przeżyje, bo zakończony o godz. 2.25 w nocy poród trwał… trzy doby.
Krzepkie dziecko. Jednak Piotr Aleksiejewicz dość szybko okazał się krzepkim dzieckiem. Ponoć chodzić zaczął już w wieku sześciu miesięcy.