Pomocnik Historyczny

Bania

Obowiązkowym rytuałem w bani jest okładanie własnego ciała brzozowymi lub dębowymi witkami. Obowiązkowym rytuałem w bani jest okładanie własnego ciała brzozowymi lub dębowymi witkami. EAST NEWS

Finowie mają saunę, Japończycy chodzą do ofuro, a Rosjanie do bani. Jest ona dla nich czymś więcej niż łaźnią; odpoczywają w niej, niosą tam noworodki, urządzają imprezy sylwestrowe, a nawet zapraszają weselnych gości. Do bani chodzą bogaci i biedni. W środku piją napary ziołowe albo kwas chlebowy, nigdy alkohol. Piwo z tradycyjną zakąską, czyli suszoną rybą, jedzą podczas przerw lub po seansie w bani, w sali wypoczynkowej. W bani snują filozoficzne opowieści o życiu, wymyślają firmy i obgadują interesy. To w wysokiej temperaturze, na drewnianych ławach bani powstał pomysł na moskiewską sieć kawiarni literackich Bilinqua, a pierogowy król Rosji Oleg Tinnikow umówił się na swój pierwszy biznes.

Opalane drewnem banie najczęściej składają się z dwóch pomieszczeń: pokoju wypoczynkowego i tego właściwego, w którym stoi piec. Temperatura sięga tam nawet 80 stopni. Przy czym – w przeciwieństwie do fińskiej sauny suchej – w rosyjskiej bani ważna jest wilgotność. Stąd kamienie ułożone obok pieca, które cały czas trzeba polewać wodą. Obowiązkowym rytuałem jest okładanie własnego ciała brzozowymi lub dębowymi witkami. Bo, jak mówią Rosjanie, to doskonale poprawia ukrwienie i uwalnia toksyny. Bania według nich leczy też korzonki, zatoki i grypę. Generalnie jest dobra na wszystko.

Kiedyś banie były najprostszym sposobem utrzymania higieny. Dlatego w mroźnym kraju tak dobrze się przyjęły. Przetrwały nawet czasy sowieckie, kiedy zamieniono je w publiczne łaźnie i połączono w jednym budynku z krematoriami i zakładami pogrzebowymi. W dużych miastach, gdzie wielu Rosjan gniotło się w komunałkach, ludzie i tak woleli chodzić do bani niż korzystać z malutkich i często wspólnych dla całego piętra łazienek.

Pomocnik Historyczny „Dzieje Rosjan” (100087) z dnia 11.12.2014; Carskie Imperium; s. 101
Reklama