Poranek w środę 12 maja 1926 r. zapowiadał dzień spokojny i pogodny, co utwierdziło prezydenta Stanisława Wojciechowskiego w przekonaniu, że podjęta poprzedniego wieczoru decyzja o wyjeździe na krótki wypoczynek do rezydencji w Spale była słuszna.
Poranny meldunek adiutanta, że wieczorem i w nocy miały miejsce niepokoje wywołane przez piłsudczyków rozgoryczonych powołaniem rządu Wincentego Witosa, zlekceważył. Podobnie jak wizytę w Belwederze komendanta miasta generała Stefana Suszyńskiego i komisarza rządu na Warszawę Jana Tłuchowskiego, którzy odradzali wyjazd ze stolicy.
Kryzys polityczny
Prezydent uważał, że kryzys polityczny, spowodowany podaniem się 5 maja rządu Aleksandra Skrzyńskiego do dymisji, został zakończony. Nie był jednak zadowolony z rozwiązania tego kryzysu. Misję utworzenia rządu centroprawicowego powierzył Witosowi dopiero wówczas, gdy okazało się, że inne kombinacje są nierealne.
Po raz pierwszy Witos stanął na czele Rządu Ocalenia Narodowego w lecie 1920 r., gdy zagrożone zostało istnienie Polski. W tych nadzwyczajnych okolicznościach okazał się sprawnym szefem gabinetu, który potrafił pobudzić masy chłopskie do obrony ojczyzny.
Natomiast drugie premierostwo Witosa, gdy w 1923 r. kierował centroprawicowym rządem Chjeno-Piasta, zapisało się fatalnie w społecznej pamięci. W listopadzie polała się krew strajkujących robotników w Krakowie i to przesądziło o losach gabinetu. Formalnym powodem upadku stał się rozłam w klubie PSL-Piast.
Następcą Witosa został wówczas Władysław Grabski, który utworzył gabinet pozaparlamentarny popierany przez prawicę i centrum, a tolerowany przez lewicę. Cieszył się też silnym poparciem prezydenta Wojciechowskiego, z którym łączyła go stara przyjaźń, a wkrótce więzy rodzinne (córka prezydenta wyszła za syna Władysława Grabskiego).