Sto lat wcześniej. W połowie VIII w. władza w królestwie Franków przeszła w ręce nowej dynastii, która sprawnie i szybko objęła rządy, nie bacząc na stare zasady dziedziczenia tronu. Stopniowe i ostrożne budowanie zamożności i wpływów rodu rozpoczęło się od Arnulfa, biskupa Metzu, konsekrowanego w 614 r., który w odpowiednim momencie poparł zwycięskiego króla Chlotara II , panującego wtedy nad całym państwem Franków. Wschodnie prowincje – określane zbiorczą nazwą Austrazji – dostały się pod władanie jednego władcy, razem z zachodnimi regionami położonymi w Galii wokół Sekwany i jej niewielkiego dopływu Oise.
Powstało wielkie królestwo zapewniające władzę i potęgę na niespotykaną dotąd skalę, z granicami rozciągającymi się od pogranicza bretońskiego aż po Fryzję i ziemie Sasów. Chwała i prestiż triumfującego władcy wynikały ze skuteczności działania, z sukcesu prowadzonej polityki, ale równocześnie jego autorytet zyskał mocne podstawy w postaci przyłączonych ziem, licznych pałaców i dochodowych posiadłości. Ważnym i niezbędnym oparciem dla króla w nowych prowincjach były potężne rody z Austrazji, w pierwszym rzędzie krewni Arnulfa i Pepina, dwóch przywódców rodowych, którzy weszli do ścisłego otoczenia monarchy. Ich rodziny połączyły się małżeństwem dzieci, córki Beggi i syna Ansegizela, co zagwarantowało bliską współpracę i realizację wspólnych interesów. Jeszcze ważniejsza była koordynacja strategii tych dwóch wybitnych wielmożów, którzy z jednej strony gwarantowali lojalność nowych poddanych, a z drugiej przenosili swoje wpływy na zachód, do centrum królestwa, gdzie pozyskiwali nowych lenników i szybko poszerzali wpływy.