Westbindung Adenauera. Odprężenie (détente) nie było pomysłem niemieckim. Jego początków można się dopatrywać w kompromisowym rozwiązaniu kryzysu kubańskiego w 1962 r. Konfrontacja obu wielkich mocarstw trwała nadal – w Wietnamie, na Bliskim Wschodzie, w Afryce – ale pod kontrolą. A w Europie zimna wojna została zamrożona wzdłuż żelaznej kurtyny przebiegającej od Adriatyku do Bałtyku przez sam środek dawnych Niemiec.
Konrad Adenauer, pochodzący z Nadrenii pierwszy kanclerz Republiki Federalnej, był beneficjentem zimnej wojny. Pomagała mu ona zakotwiczyć republikę na Zachodzie, co uważał za niezbędne dla rzeczywistej przemiany Niemców, i nie dokonywać żadnych ustępstw na Wschodzie, to znaczy nie uznawać polskiej granicy na Odrze i Nysie. Westbindung – umocowanie republiki bońskiej w strukturach euroatlantyckich – było dla niego ważniejsze niż zjednoczenie Niemiec kosztem ich neutralizacji, co proponował Stalin w 1952 r. (nie wiadomo, na ile szczerze). Zachód dla Adenauera był tylko ochroną przed komunizmem, ale także lekarstwem na niemieckie demony, jak on je rozumiał: dominację Prus, nacjonalizm i socjalizm.
Utworzenie dwóch państw niemieckich w 1949 r. kanclerz uważał za prowizoryczne, ale – przy otwartej granicy między Berlinem wschodnim i zachodnim – jeszcze jakoś znośne, tym bardziej że zachodni cud gospodarczy miał dla Niemców o wiele większą siłę przyciągania niż ideologia i praktyka komunistyczna.
Co jest za tym murem? Trzeba było jednak muru berlińskiego, by w zachodnich Niemczech uświadomiono sobie, że warunkiem jakiejkolwiek poprawy w stosunkach niemiecko-niemieckich jest uznanie przez Bonn polskiej granicy.