W ramie doktryn
Co mają wspólnego doktryny wojenne i plany produkcji broni
Waga doktryny. Twórcy doktryny wojennej zawsze muszą sobie odpowiedzieć na jedno bardzo ważne pytanie: Jak dana armia ma walczyć na wojnie? A pod uwagę trzeba wziąć olbrzymią liczbę czynników, m.in. stan własnej armii, możliwości przeciwników i sojuszników, wyposażenie techniczne obecne i przyszłe, możliwości produkcyjne przemysłu, potencjał badawczy, poziom edukacji społeczeństwa i żołnierzy, stan gospodarki państwa, warunki geograficzne i klimatyczne, umiejętności kadry oficerskiej itp. Dopiero po przeprowadzeniu pełnej diagnozy przekładanie tych przemyśleń na język wojskowych regulaminów i instrukcji ma sens. Tak stworzona doktryna wojenna musi być wystarczająco elastyczna, żeby nie trzeba jej było zmieniać co parę lat ze względu na zmiany w otoczeniu technicznym, gospodarczym czy międzynarodowym. Doktryna bowiem wytycza kierunki rozwoju przemysłu, organizacji wojska i polityki międzynarodowej – a nie ma nic gorszego niż niestabilność w tych obszarach.
Rewolucje militarne. I wojna światowa była pierwszą wojną przemysłową. Przez ponad cztery lata armie wyrzynające się w wojnie okopowej były zaopatrywane przez strumień żołnierzy, żywności, uzbrojenia i amunicji płynący z zaplecza. Zwycięstwo zaczęło być funkcją siły przemysłowej, bo na zniszczenie jednego okopanego karabinu maszynowego trzeba było zużyć „x” pocisków artyleryjskich, jednego metra zasieków czy okopów „y” pocisków, do powstrzymania natarcia przeciwnika „z” żołnierzy wyposażonych w karabiny maszynowe itd. Milionowe armie musiały być ubrane, mieć co jeść, potrzebowały szpadli do budowy okopów i tysiąca innych rzeczy, konieczne stało się totalne zmobilizowanie państwa do prowadzenia wojny.
Postęp techniczny w dziesięcioleciach po Wielkiej Wojnie tylko pogłębiał uzależnienie armii od siły przemysłowej państw.