Odczytania hasła. W najdosłowniejszym odczytaniu hasło make love, not war, wypisywane również na murach w Polsce, było protestem przeciw wojnie. Wówczas chodziło o Wietnam, więc było ważne w manifestacjach politycznych, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. (Ale jeszcze na początku lat 70. pod tym zawołaniem studenci, np. w Berlinie, demonstrowali pod ambasadą USA). Hasło to wzywało zarazem do tego, by samemu rezygnować z przemocy; w ten sposób narodziła się forma dążenia do zmiany społecznej bez owej przemocy – no-violence movement. Miało to wielkie znaczenie dla rozwoju późniejszych ruchów pacyfistycznych i antywojennych postaw. Przede wszystkim narodziły się nowe formy obywatelskiego biernego protestu, zwłaszcza tzw. sitting-down. (Ostatnio „blokowanie przez siadanie” można było zaobserwować na ulicach Warszawy i w innych miastach Polski).
Przede wszystkim jednak hasło to miało ogromne znaczenie jako ogólny postulat przebudowy stosunków między ludźmi, poczynając od relacji w rodzinie. Make love, not war odnosiło się nie tylko do przemocy fizycznej, ale też wszelkiej formy przemocy, wykorzystywania przewagi jednych nad drugimi dla zmuszania ich do czynienia tego, na co dobrowolnie nie mieliby ochoty. W istocie niosło ono rewolucję obyczajową, choć słowa rewolucja używamy tu niechętnie. Te bowiem, jakie znamy (a raczej: jakie znaliśmy przed ruchem polskiej Solidarności), były zawsze okupione krwią. Tutaj zmiana oznaczała odrzucenie wszelkiej przemocy, od małżeńskiej poczynając, przez rodzicielską, do wszelkiej przemocy między ludźmi.
Dzieci kwiaty. Odrzucenie hierarchii i autorytaryzmu, wypracowanie nastawienia otwartego na innego człowieka – bez względu na płeć, kolor skóry, orientację seksualną (choć to znacznie późniejsze pojęcie), także na różnice klasowe – to była istota tej rewolucji.