Pomocnik Historyczny

Czechosłowacja: Praska Wiosna

Praska wiosna – wielki eksperyment Czechów i Słowaków

Dramatyczny koniec czechosłowackiego eksperymentu: czołgi wojsk Układu Warszawskiego na ulicach czeskich i słowackich miast, tu w Bratysławie, 21 sierpnia 1968 r. Dramatyczny koniec czechosłowackiego eksperymentu: czołgi wojsk Układu Warszawskiego na ulicach czeskich i słowackich miast, tu w Bratysławie, 21 sierpnia 1968 r. AKG
Praska Wiosna to fenomen nie tylko burzliwego 1968 r., ale całej powojennej historii Europy. Czesi i Słowacy postanowili pokazać, że socjalizm i demokracja pasują do siebie, a ich połączenie zapewni optymalne rozwiązanie dla wyzwań współczesności. Nie mieli szansy dokończyć eksperymentu.
Euforyczny początek: roznosiciele pism i ulotek na ulicach Pragi, wiosna 1968 r.Getty Images Euforyczny początek: roznosiciele pism i ulotek na ulicach Pragi, wiosna 1968 r.
Alexander Dubček (1921–92) jako nowy I sekretarz Komunistycznej Partii Czechosłowacji; jego wybór na to stanowisko 4/5 stycznia 1968 r. uważa się za początek Praskiej Wiosny.Getty Images Alexander Dubček (1921–92) jako nowy I sekretarz Komunistycznej Partii Czechosłowacji; jego wybór na to stanowisko 4/5 stycznia 1968 r. uważa się za początek Praskiej Wiosny.
Václav Havel (1936–2011), późniejszy działacz opozycyjny w CSRS i prezydent niepodległej Republiki Czech, w czasie Praskiej Wiosny stał się jedną z najbardziej znanych postaci liberalnego i niekomunistycznego skrzydła ruchu reformatorskiego (fot. z 1968 r.).Getty Images Václav Havel (1936–2011), późniejszy działacz opozycyjny w CSRS i prezydent niepodległej Republiki Czech, w czasie Praskiej Wiosny stał się jedną z najbardziej znanych postaci liberalnego i niekomunistycznego skrzydła ruchu reformatorskiego (fot. z 1968 r.).
Studencka manifestacja pod amerykańską ambasadą, Londyn, 1968 r.Getty Images Studencka manifestacja pod amerykańską ambasadą, Londyn, 1968 r.

Tekst ukazał się w nowym Pomocniku Historycznym „Rewolta 1968”, dostępnym od 28 lutego w kioskach i w internetowym sklepie POLITYKI.

Tęsknota za demokratycznym socjalizmem. Za początek Praskiej Wiosny uznaje się moment, kiedy Alexander Dubček objął stanowisko I sekretarza Komunistycznej Partii Czechosłowacji. Burzliwy proces odsuwania od władzy Antonína Novotnego został przypieczętowany w nocy z 4 na 5 stycznia 1968 r. Na osłodę staremu staliniście rządzącemu Czechosłowacką Republiką Socjalistyczną (CSRS) od śmierci Klementa Gottwalda, a więc od 1953 r., pozostała funkcja prezydenta republiki. Rozpoczęła się krótka epoka Dubčeka (trwała 16 miesięcy, tyle co w Polsce karnawał Solidarności 1980–81), który błyskawicznie zyskał popularność, jaką cieszyć się dziś mogą największe gwiazdy kultury popularnej. Skąd taka charyzma u człowieka, który, owszem, potrafił się szczerze i uroczo uśmiechać, lecz był raczej słabym mówcą, unikał masowych wystąpień, no i był przekonanym komunistą wiernym doktrynie marksizmu-leninizmu?

Podobnie jak nieoczywista jest droga Dubčeka na szczyty władzy i popularności, tak nieoczywista była dynamika Praskiej Wiosny, z jej ponurą kulminacją w postaci Operacji Dunaj, czyli zbrojnej agresji wojsk Układu Warszawskiego, a potem neostalinowskiej „normalizacji” przeprowadzonej brutalnie przez Gustáva Husáka. Bo też nieoczywisty był stosunek Czechów i Słowaków do socjalizmu. Jak bowiem zrozumieć, że w demokratycznych wyborach w 1946 r. komuniści uzyskali w Czechach 43 proc. głosów, a na Słowacji 30 proc., co otworzyło im całkowicie legalnie drogę do władzy, której celu Klement Gottwald, szef Komunistycznej Partii Czechosłowacji, nie ukrywał? Gdy mu opozycja wytykała, że jeździ po instrukcje do Stalina, odpowiadał: „Tak, jeżdżę do Moskwy uczyć się, jak wam skręcić karki”. Szybko okazało się, że nie żartował – w 1948 r. komuniści przejęli pełnię władzy, by zaprowadzić stalinowski totalitarny system oparty na terrorze i kontroli społeczeństwa, z takimi elementami, jak kolektywizacja rolnictwa, nacjonalizacja przemysłu i „uspołecznienie” handlu. Miało być inaczej – w ramach porozumień między komunistami i rządem emigracyjnym Edvarda Beneša, w powojennej Czechosłowacji miał obowiązywać system polityczny oparty na demokratycznym socjalizmie oraz równouprawnieniu Czechów i Słowaków.

Program koszycki. Sympatia do socjalizmu, zwłaszcza na ziemiach czeskich, sięgała początków I republiki (1918 r.). Czechy były najbardziej uprzemysłowionym krajem monarchii austro-węgierskiej, co przekładało się na dominację wśród pracujących przedstawicieli klasy robotniczej, naturalnego elektoratu lewicy socjalistycznej i komunistycznej. Wielka depresja lat 30. przełożyła się na gigantyczne bezrobocie przekraczające milion osób w samych Czechach. I choć Czechosłowacja szczyciła się, że jest jedynym krajem regionu, który do końca w międzywojniu utrzymał demokrację, to jednak burżuazyjna demokracja I republiki nie była w stanie przeciwdziałać skutkom kryzysu. A potem, w 1938 r., rozpadła się jak domek z kart pod wpływem agresji sąsiadów: układ monachijski odbierający Sudety na rzecz III Rzeszy, aneksja Zaolzia przez Polskę, aneksja południowej Słowacji i Rusi Zakarpackiej przez Węgry (w ramach tzw. arbitrażu wiedeńskiego) odbyły się przy zgodzie ówczesnej wspólnoty międzynarodowej.

Ład powojenny, przyjęty w 1945 r. jako tzw. program koszycki, miał chronić przed podobnym ryzykiem, stąd demokratyczny socjalizm poddający gospodarkę kontroli społecznej i system sojuszy mający zagwarantować trwałą suwerenność. Pucz komunistów w 1948 r. przekreślił te zamiary, nie przekreślił jednak wiary Czechów i Słowaków w możliwość demokratycznego socjalizmu. Badania opinii społecznej z lata 1968 r., a więc już z czasu trwania Praskiej Wiosny, pokazują, że tylko 8,6 proc. pracujących deklarowało chęć odbudowy kapitalizmu. Jednocześnie w odpowiedzi na pytanie o najważniejsze wydarzenie w historii Czech na pierwszym miejscu wskazywano powstanie I republiki. Ten historyczny kontekst jest niezmiernie ważny dla zrozumienia Praskiej Wiosny, bo przekładając się w konkretnych wyborach, wyraża głęboką świadomość kruchości losów małych narodów – o nieoczywistości ich istnienia i trwania mówił wprost Milan Kundera podczas otwarcia IV Zjazdu Związku Pisarzy Czechosłowackich w 1967 r.

Stalinizm po czesku. Jak jednak doszło do Praskiej Wiosny? Antonín Novotný, rządzący Czechosłowacją od 1953 r. w roli I sekretarza KPCz, a od 1957 r. także jako prezydent republiki, był przekonany, że nic nie jest w stanie zagrozić jego władzy, wszak dysponował pełną kontrolą nad krajem. Zbudował system rządzenia oparty na partyjnej biurokracji liczącej 8,5 tys. pracowników. Spośród nich ok. 750 tworzyło ośrodek władzy zarządzany przez Prezydium Komitetu Centralnego. Novotný umiał dosłownie kupować lojalność – Zdeněk Mlynář, jeden z głównych ideologów Praskiej Wiosny, wspominał, że I sekretarz lubił wręczać zasłużonym aparatczykom koperty zawierające 10 tys. koron (wielokrotność ówczesnego średniego wynagrodzenia). Jeszcze ważniejsze wydawało się umiejętne odcięcie od niewygodnej historii. Novotný współtworzył KPCz w 1921 r., potem razem z Klementem Gottwaldem budował aparat stalinowskiego terroru, co w dobie chruszczowowskiej destalinizacji na Kremlu nie wyglądało najlepiej. Z uciążliwym bagażem czechosłowacki satrapa poradził sobie do 1963 r. Do tego czasu poumierali inni towarzysze walki z lat 50., więc bez większych skrupułów można ich było obciążyć odpowiedzialnością za „błędy i wypaczenia”.

A jednak system władzy Novotnego posypał się i nie pomogła osobista interwencja Leonida Breżniewa, który przyjechał do Pragi w grudniu 1967 r. Władzę przejęli reformiści.

Długie przedwiośnie. Do Praskiej Wiosny nie doszłoby jednak, gdyby nie długie przedwiośnie. Paradoksalnie, im bardziej Antonín Novotný koncentrował władzę, tym jego kontrola nad rzeczywistością stawała się słabsza. Już od 1956 r., a więc od XX Zjazdu KPZR i tajnego referatu Nikity Chruszczowa obnażającego „błędy i wypaczenia stalinizmu”, władza działała w dużej mierze defensywnie, legitymizując swe działania atakami najpierw przeciwko rewizjonizmowi (lata 1956–61), czyli podważaniu dogmatów marksizmu-leninizmu; w latach 1962–66 pierwszoplanowym wrogiem partii stał się ekonomiczny i kulturalny liberalizm; na ostatnim etapie głównym źródłem zagrożeń okazał się radykalizm, wzmożenie walki klasowej oraz wpływy zewnętrzne.

To ciągłe poszukiwanie wrogów było nie tylko elementem technologii politycznej Novotnego, ale także wyrażało bardziej fundamentalną prawdę o nieustannym kryzysie trapiącym czechosłowackie społeczeństwo i niezdolności aparatu partyjnego do efektywnego zarządzania. Najlepiej było to widać w gospodarce. Rozpoczęty z hukiem w 1961 r. Trzeci Plan Pięcioletni trzeba było zawiesić w połowie 1962 r. W 1963 r. dochód narodowy zmalał o 2,2 proc., produkcja przemysłowa zmniejszyła się o 0,7 proc., produktywność zmalała o 1,4 proc. Zaczęło brakować podstawowych produktów, z ziemniakami włącznie. Komunistyczna władza uznała, że najwyraźniej propozycje reformy ekonomicznej z 1958 r., polegające na decentralizacji zarządzania, nie sprawdziły się i trzeba pójść w przeciwnym kierunku – koncentracji. Tym bardziej że dawało to szansę na upieczenie politycznej pieczeni. Novotný z właściwą sobie umiejętnością winą za kryzys obciążył premiera Viliama Širokego i pozbawił go funkcji w 1963 r., a już w 1964 r. zostało przyjęte nowe prawo powierzające praktycznie pełne zarządzanie gospodarką i rolnictwem strukturom partii komunistycznej.

Jednocześnie jednak, mimo swych neostalinowskich zapędów, Novotný nie blokował dyskusji, która nasilała się w gronie słowackich i czeskich ekonomistów. Szybko na najważniejszą postać wybił się Ota Šik, który rozwijał koncepcję modernizowania gospodarki socjalistycznej przez wprowadzenie do niej elementów rynku jako źródła informacji o popycie i podaży. Co ważniejsze, Šik miał świadomość, że reformowania gospodarki nie da się oddzielić od reformowania systemu politycznego, o czym głośno powiedział w 1966 r. podczas XIII Zjazdu KPCz.

Problem Słowacji. W zarządzaniu gospodarką odbijała się nie tylko kwestia nieefektywności centralnego planowania, ale także związany z nim podstawowy dla Czechosłowacji problem ustrojowy – autonomii Słowacji. Faktycznie Słowacy tej autonomii byli pozbawieni, a karta ryzyka „odrodzenia burżuazyjnego nacjonalizmu” stała się jednym z najważniejszych instrumentów politycznych Novotnego. W praktyce oznaczało to, że władza centralna była zmajoryzowana przez Czechów i oni też decydowali choćby o ostatecznym podziale inwestycji w gospodarce.

Sprawa nabrała ostrzejszego wyrazu politycznego, gdy w 1963 r. I sekretarzem Komunistycznej Partii Słowacji (do tego momentu pełniącej funkcję pasa transmisyjnego między Pragą a Bratysławą) został Alexander Dubček. Wykazywał on, że wskutek nierównego traktowania rozwój infrastruktury gospodarczej nie nadąża na Słowacji za wzrostem liczby ludności w wieku produkcyjnym, co zmusza Słowaków do emigracji do ziem czeskich. Na plenum Komitetu Centralnego KPCz we wrześniu 1967 r. Dubček otwarcie zaatakował politykę gospodarczą Pragi, twierdząc, że doprowadzi ona do tego, iż w 1980 r. poza granicami Słowacji pracować będzie pół miliona Słowaków.

Fronty reformistycznego fermentu. Vladimir V. Kusin, autor opracowania „The Intellectual Origins of the Prague Spring” (Intelektualne źródła Praskiej Wiosny), przypomina, że spór o gospodarkę był kluczowym, ale też tylko jednym z frontów reformistycznego fermentu. Działo się we wszystkich wymiarach życia intelektualnego. Filozofowie coraz śmielej zaczęli odrzucać dogmaty stalinowskiego marksizmu i formułować nowe wizje człowieka i społeczeństwa, inspirując się zarówno lekturami oryginalnych prac Karola Marksa, jak i współczesną myślą egzystencjalną. Za myślą filozoficzną zaczęła podążać myśl prawna i politologiczna; tu prym wiódł wspomniany już Zdeněk Mlynář, wówczas pracownik Akademii Nauk, główny autor koncepcji reformy systemu prawno-politycznego, które miałyby doprowadzić do budowy państwa demokratycznego socjalizmu.

Niezwykłe przedsięwzięcie zainicjował w 1964 r. filozof Radovan Richta. Zebrał on grupę kilkudziesięciu badaczy z Czech i Słowacji, by przygotować raport o konsekwencjach rewolucji naukowo-technicznej dla przyszłości socjalizmu w ogóle oraz w konkretnym, czechosłowackim kontekście. W efekcie ich pracy w 1966 r. powstało opracowanie „Cywilizacja na rozdrożu”. Autorzy dowodzili, że przejście do nowoczesnej gospodarki nasyconej wiedzą, techniką i innowacjami wymaga odejścia od zarządzania scentralizowanego, dyktatorskiego. Społeczeństwo epoki rewolucji naukowo-technicznej musi zarządzać się samo, wsparte wiedzą ekspercką wytwarzaną przez autonomiczny system nauki. Rola władzy politycznej powinna polegać na umiejętnej koordynacji społecznej aktywności, by wspomagać kreatywność i innowacyjność. W przeciwnym wypadku system skazany jest nieuchronnie na stagnację.

Jeśli jeszcze do tego dołożyć ożywienie w kulturze, którego spektakularnym wyrazem była nowa fala w kinie, rozkwit literatury i teatru, to okaże się, że po tak intensywnym przedwiośniu Czechosłowacja skazana była na burzliwą wiosnę.

Frustracja młodego pokolenia. Zwłaszcza że do fermentu intelektualnego i kryzysu strukturalnego w gospodarce dochodził jeszcze jeden ważny czynnik ujawniający się podczas większości rewolucji i mający kluczowe znaczenie dla wszystkich rewolt 1968 r. – frustracja młodego pokolenia. Jak zwraca uwagę Kieran Williams w opracowaniu „The Prague Spring and its aftermath” (Praska Wiosna i jej pokłosie), komuniści po przejęciu władzy w 1948 r. musieli wypełnić struktury państwa własnymi kadrami. W ten sposób powstał system nomenklatury, który oprócz wspomnianego aparatu politycznego tworzyło ok. 250 tys. ludzi potrzebnych do kierowania przedsiębiorstwami i instytucjami.

Struktura ta zdążyła okrzepnąć do lat 60., jednocześnie uniwersytety nieustannie kształciły nowych absolwentów, którzy coraz trudniej mogli znaleźć pracę odpowiadającą kwalifikacjom w szybko petryfikującym się systemie. Narastająca alienacja znajdowała wyraz w nowych roszczeniach studentów. W latach 60. zaczęli domagać się już nie tylko lepszych warunków socjalnych, ale także liberalizacji życia, choćby przez umożliwienie organizowania klubów studenckich, tak jak działo się to w sąsiedniej Polsce. Jednym z ostatnich akordów zapowiadających rewolucję były pod koniec października 1967 r. starcia z milicją, która brutalnie zaatakowała w Pradze studentów protestujących przeciwko warunkom życia w akademikach. Tym razem przemoc nie doprowadziła do pacyfikacji, lecz wywołała szerszą mobilizację.

Ostateczne przesilenie. Studenckie protesty pod koniec 1967 r. były ostatnim akordem już nie tylko intelektualnego, ale i społecznego fermentu, na który Novotný próbował odpowiedzieć dotychczas sprawdzającą się taktyką „normalizacji”, czyli izolowania ośrodków buntu i ich uciszania przy jednoczesnym zapewnianiu w publicznej komunikacji, że partia panuje nad sytuacją i nie da się sprowokować warcholskim wybrykom inspirowanym przez antysocjalistyczne siły. Tym razem doszło do wzrostu temperatury politycznej w samym centrum władzy i ostatecznego przesilenia.

Nastąpiło ono podczas plenum KC KPCz 19 grudnia. Nie udało się utrzymać programu w ryzach, zgodnie z umową zawartą z Leonidem Breżniewem, i ograniczyć dyskusję do spraw niepersonalnych. Z własną kwestią wystąpił Ota Šik. Stwierdził, że kraj znajduje się w głębokim kryzysie i najwyższy czas, by Antonín Novotný ustąpił z funkcji I sekretarza. Po dwutygodniowych bojach, kiedy w grze pojawiały się nawet scenariusze ogłoszenia stanu wyjątkowego i zablokowania puczu przez wojsko, w nocy z 4 na 5 stycznia Alexander Dubček został I sekretarzem KPCz. Jedną z pierwszych decyzji nowego centrum władzy było uruchomienie tworzenia programu działań. W jego przygotowaniu wzięły udział dziesiątki ekspertów, w tym takie postaci jak Šik i Richta, ale głównym autorem i redaktorem był Zdeněk Mlynář.

Socjalizm z ludzką twarzą. Program Działań KPCz został ogłoszony w kwietniu 1968 r., choć jak twierdzi Mlynář we wspomnieniach z Praskiej Wiosny („Mráz přichází z Kremlu”), tekst był gotowy już w lutym. Zwłoka w ogłoszeniu dokumentu będącego podstawą budowy tzw. socjalizmu z ludzką twarzą wynikała jego zdaniem ze sposobu prowadzenia polityki przez Dubčeka. Nie zdecydował się on na radykalne czystki w aparacie, tylko postanowił zdać się bardziej na naturalny proces czyszczenia. Ważny w nim udział wzięły media zwolnione w lutym 1968 r. z gorsetu cenzury, które zaczęły ujawniać m.in. akty korupcji. To właśnie nacisk opinii publicznej zmusił Novotnego do rezygnacji z funkcji prezydenta kraju.

Największą siłą Dubčeka okazała się autentyczność i szczerość, która spowodowała, że ten komunista z przekonania, wieloletni aparatczyk znający wszystkie szczegóły funkcjonowania państwa totalitarnego, zdołał zbudować autentyczną więź ze społeczeństwem. Hasło „program partii programem narodu” nie było podczas Praskiej Wiosny sloganem, tylko rzeczywiście mobilizowało masy do zaangażowania.

Lub raczej, jak pisze historyk Oldřich Tůma w zbiorowym opracowaniu „The Prague Spring and the Warsaw Pact Invasion of Czechoslovakia in 1968” (Praska Wiosna i inwazja na Czechosłowację przez Układ Warszawski w 1968), zmiana władzy na reformatorską uruchomiła niezwykłą dynamikę społeczną, za którą sama władza mogła już tylko próbować nadążać. Kluczowe okazało się zniesienie cenzury, co otworzyło niezwykle szeroko debatę publiczną na wszystkie tematy. Pojawiły się niekoncesjonowane stowarzyszenia obywatelskie, jak K231 zrzeszające byłych więźniów politycznych i KAN, Klub Bezpartyjnych Zaangażowanych. A wraz z dyskusją pomysły, by demokratyzacja oznaczała także odejście od monopolu partii komunistycznej.

Bratnie dyscyplinowanie Dubčeka. Ten społeczny entuzjazm i wiara Dubčeka w możliwość demokratyzacji systemu bez utraty jego socjalistycznych cech błyskawicznie wzbudziły niepokój Moskwy oraz przywódców innych państw komunistycznych. Ze szczególną niechęcią na czechosłowacki eksperyment patrzyli Władysław Gomułka w PRL i Walter Ulbricht w NRD. Byli przekonani, że Dubček nie kontroluje sytuacji i pozwala na rozwój antysocjalistycznej kontrrewolucji inspirowanej m.in. przez siły syjonizmu i zachodnioniemieckiego rewanżyzmu. Z ich punktu widzenia Program Działań KPCz był bełkotem zapowiadającym najgorsze – utratę Czechosłowacji dla sprawy komunizmu, a tym samym demontaż całego systemu nie tylko w wymiarze ideologicznym i politycznym, ale także bezpieczeństwa międzynarodowego.

Dlatego starali się dyscyplinować Dubčeka; kilkanaście spotkań na najwyższym szczeblu w Moskwie, Dreźnie, Warszawie, Koszycach, Czernej nad Cisą i negocjacje o charakterze ultymatywnym miały uświadomić czechosłowackim politykom, że igrają z ogniem. Równolegle trwały przygotowania do zmontowania wewnątrz struktur KPCz wiernego Moskwie zaplecza wokół m.in. Vasila Bilaka, które w razie potrzeby utworzyłoby w Pradze „rząd rewolucyjny”. Reformatorzy zdawali się nie doceniać zagrożenia.

Operacja Dunaj. Tymczasem już w lutym 1968 r. oddziały armii ZSRR stacjonujące w NRD dostały zalakowane koperty z instrukcjami wkroczenia do Czechosłowacji. W kwietniu rozpoczęły się już regularne przygotowania grup uderzeniowych. Ostatecznym pretekstem do agresji stał się manifest „Dva tisíce slov” (Dwa tysiące słów) autorstwa pisarza Ludvíka Vaculíka, opublikowany 27 czerwca i sygnowany przez dziesiątki tysięcy osób. Wzywał on do większego społecznego zaangażowania i kontroli demokratyzacji. Publicystyczny w istocie tekst został zinterpretowany przez Breżniewa, Gomułkę, Ulbrichta jako jawna proklamacja kontrrewolucji. Bo rzeczywiście wyrażał to, czego zabrakło w partyjnym programie działań – zakres demokratycznych pragnień rozgrzanego wolnością społeczeństwa.

Czesi z właściwym dla siebie humorem komentują, że tylko oni potrafią przekuć dwa tysiące słów w dwa tysiące czołgów. W sumie, jak podaje Kieran Williams, do walki z kontrrewolucją Układ Warszawski użył (Operacja Dunaj) ponad 6 tys. czołgów i 500 tys. żołnierzy. Ruszyli na Czechosłowację w nocy z 20 na 21 sierpnia. Mimo natężenia siły interwencja zakończyła się polityczną katastrofą. Czesi i Słowacy stawili bierny opór w sposób, który zachwycił cały świat. Nawet większość funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa angażowała się przeciwko agresji. W efekcie zamknięte przez sowieckich komandosów radio nadawało, najeźdźcy gubili się, bo znikały drogowskazy i nazwy miejscowości, aprowizacja wojska stawała się koszmarem.

Neostalinowska normalizacja i duch wiosny. Dubček, aresztowany wraz z innymi najważniejszymi politykami i przewieziony do Moskwy, został zwolniony, bo Breżniewowi nie udało się osadzić w Pradze „rządu rewolucyjnego” i musiał zaakceptować pozostanie przy władzy dotychczasowego I sekretarza. Słowak stracił stanowisko dopiero 17 kwietnia 1969 r. na rzecz Gustáva Husáka. Ten do niedawna zwolennik reform rozpoczął brutalną neostalinowską „normalizację”, wspierany zresztą przez większość innych partyjnych reformatorów, którzy okazali się zwykłymi oportunistami. Czechosłowacki socjalizm utracił ludzką twarz bezpowrotnie.

Jak pisali studenci Uniwersytetu Karola po samospaleniu ich kolegi Jana Palacha (16 stycznia 1969 r.): zawiedli politycy, którzy zdradzili ideały i pociągnęli za sobą w otchłań społeczeństwo. Zawiodło społeczeństwo, bo nie potrafiło zmusić swoich liderów, by stanęli na wysokości zadania. Duch manifestu 2 tys. słów jednak nie zgasł, ożył w 1977 r., gdy Karta’77, sygnowana przez wielu uczestników Praskiej Wiosny, w tym przez dawnego sekretarza KC KPCz Zdenka Mlynářa, zaczęła na nowo organizować energię oporu.

***

Anglia: Przegapiliśmy rewolucję

Brytyjski historyk Tony Judt wspominał: „Dorastałem w epoce dobrobytu, bezpieczeństwa i komfortu, no i dlatego, ukończywszy w 1968 r. dwadzieścia lat, zbuntowałem się. Jak wielu z pokolenia wyżu demograficznego, byłem konformistą w moim nonkonformizmie. (…) Wszystko zdawało się zmieniać z nieznaną dotąd szybkością, można było odnieść wrażenie, że świat zdominowany jest przez młodych (co da się potwierdzić statystycznie). Z drugiej strony zmiana bywała zwodnicza, przynajmniej w Anglii. My, studenci, sprzeciwialiśmy się hałaśliwie poparciu udzielanemu przez rząd laburzystowski wojnie Lyndona Johnsona w Wietnamie. Pamiętam co najmniej jeden protest w Cambridge, po wystąpieniu Denisa Healeya, ówczesnego ministra obrony. Przepędziliśmy jego samochód z miasta. Mój kolega, dziś mąż wysokiej przedstawiciel UE do spraw bezpieczeństwa [pisane w 2010 r. – red.], wskoczył na maskę i wściekle walił w okna.

Dopiero kiedy Healey spiesznie odjechał, zorientowaliśmy się, że jest późno – do kolacji w uczelnianej stołówce zostało parę minut, a my nie chcieliśmy jej stracić. W drodze powrotnej do miasta szedłem obok umundurowanego policjanta, wyznaczonego do obserwowania tłumu. Spojrzeliśmy na siebie. »Jak według pana wypadła demonstracja?« – zapytałem. Przyjmując pytanie ze spokojem – wcale nie wydało mu się dziwne – odparł: »Całkiem nieźle, proszę pana«.

Najwyraźniej Cambridge nie dojrzało do rewolucji. To samo można powiedzieć o Londynie. Na sławetnej demonstracji na Grosvenor Street pod ambasadą amerykańską (znowu przeciwko wojnie w Wietnamie – jak wielu moich rówieśników najłatwiej dawałem się zmobilizować do manifestowania przeciw niesprawiedliwości popełnianej tysiące mil od naszego kraju), wciśnięty między znudzonego policyjnego konia a jakieś ogrodzenie poczułem, że coś ciepłego i mokrego spływa mi po nodze. Popuściłem mocz? Zostałem zraniony? Nic z tych rzeczy. Pękł mi w kieszeni woreczek z czerwoną farbą, którym zamierzałem rzucić w ambasadę. (…) oczywiście żałowałem tylko, że to farba, a nie krew.

Na prawdziwą rewolucję jechało się oczywiście do Paryża. Jak wielu moich przyjaciół i rówieśników wyprawiłem się tam wiosną 1968 r., żeby popatrzeć na bunt w autentycznym wydaniu i nawdychać się tej atmosfery. (…)

Co o hermetycznie zamkniętym świecie Europy Zachodniej w epoce zimnej wojny mówi fakt, że ja – dobrze wykształcony student historii, wywodzący się z rodziny Żydów z Europy Wschodniej, władający kilkoma językami i dużo podróżujący po swojej połowie kontynentu – kompletnie nie miałem pojęcia o wydarzeniach wstrząsających wtedy Polską i Czechosłowacją? Pociągała mnie rewolucja? To dlaczego nie pojechałem do Pragi, najbardziej fascynującego miejsca ówczesnej Europy? Albo do Warszawy, gdzie moi rówieśnicy narażali się na wyrzucenie z uczelni, banicję i więzienie za swoje poglądy i ideały?

Co mówi nam o ułudach Maja 1968 r. fakt, że nie przypominam sobie, by w naszych żarliwych, radykalnych debatach padła choć jedna aluzja do Praskiej Wiosny, nie mówiąc o wystąpieniach studenckich w Polsce? Gdybyśmy byli mniej zaściankowi (po czterdziestu latach trochę trudno przekazać, z jaką żarliwością potrafiliśmy dyskutować na temat niesprawiedliwości wyrażającej się zamykaniem bram college’u o określonych godzinach), zostawilibyśmy być może trwalszy ślad. Tymczasem umieliśmy do późna w noc rozwodzić się nad chińską rewolucją kulturalną, zamieszkami w Meksyku czy nawet strajkami okupacyjnymi na Columbia University. Nikt jednak nie mówił o Europie Wschodniej, nie licząc jakiegoś Niemca, który się przypadkowo napatoczył, i z pogardą wyrażał się o Dubčeku, widząc w nim jeszcze jednego reformistycznego renegata.

Spoglądając wstecz, nie mogę się pozbyć uczucia, że coś przegapiliśmy. (…) Nawet ci nieliczni odważni spośród moich znajomych, którzy mieli na tyle pecha, że spędzili noc w areszcie, wracali przeważnie na obiad do domu. Co wiedzieliśmy o tym, jakiej odwagi wymagało wytrzymanie tygodni przesłuchań w warszawskich więzieniach, a potem wyroki (…) dla studentów, którzy odważyli się upomnieć o rzeczy dla nas oczywiste?

My z Zachodu byliśmy szczęśliwym pokoleniem. (…) Poświęcaliśmy czas na dyskusje o tym, co jest nie tak ze światem i jak tę sytuację zmienić. Protestowaliśmy, i słusznie, przeciw temu, co się nam nie podobało. We własnych oczach byliśmy rewolucyjnym pokoleniem. Szkoda, że przegapiliśmy rewolucję”.

***

(Fragment eseju „Rewolucjoniści” z tomu „Pensjonat pamięci”, tłum. Hanna Jankowska).

Tekst ukazał się w nowym Pomocniku Historycznym „Rewolta 1968”, dostępnym od 28 lutego w kioskach i w internetowym sklepie POLITYKI.

Pomocnik Historyczny „Rewolta 1968” (100128) z dnia 26.02.2018; Odcienie rebelii; s. 98
Oryginalny tytuł tekstu: "Czechosłowacja: Praska Wiosna"
Reklama
Reklama