Globalny rok 1968. Na fali pomarcowej emigracji z Polski wyjeżdżała także Irena Lasota, jedna z czołowych postaci kręgu komandosów. Ponieważ urodziła się we Francji, a jej matka była rodowitą Francuzką, właśnie w tym kraju postanowiła się osiedlić. Lasota właśnie wyszła z więzienia; była jesień 1969 r. i zgiełk studenckich protestów już ucichł nie tylko w kraju, ale i w Europie. Jednak pamięć o nich była wciąż żywa. „Myśmy jechali przez Wiedeń, ale nie do Izraela. Mój mąż poszedł do konsulatu Francji w Warszawie, dostał wizę francuską – opowiadała. – A ja poszłam do tego samego konsulatu i powiedziałam, że kiedyś powiedziano mi, że jak tylko będę chciała pojechać do Francji, to dostanę permis. Kazali mi czekać, po czym przyszedł konsul o twarzy chama i powiedział: Nic pani nie dam, bo nam nie są potrzebni nowi Cohn-Bendici”.
To urzędnicze odniesienie do Cohn-Bendita, lidera Paryskiego Maja, wpisywało Polskę w kontekst globalnego roku 1968. I rzeczywiście, strajkujący słuchacze Sorbony tak samo jak ich koledzy z Warszawy szukali kontaktów z robotnikami (chociaż z większym powodzeniem) i uważali, że dopiero sojusz inteligencji i klasy robotniczej umożliwi realizację postulatów ruchu. Uniwersalnym wrogiem była policja, ale także wojsko – w PRL studenci zżymali się na studium wojskowe i doświadczali karnej branki, w Ameryce protestowali przeciwko wojnie w Wietnamie i odmawiali przyjęcia kart poborowych.
Zarazem nawet pobieżne zestawienie haseł i form protestów ukazuje przepastne różnice dzielące wschodni i zachodni 1968 r. Paliwem młodzieżowych protestów na Zachodzie było marzenie o zbudowaniu nowego lepszego świata. Utopie te miały różne oblicza, chociaż dla obywateli państw komunistycznych wszystkie musiały wyglądać równie szokująco.