Pomocnik Historyczny

24. Dlaczego zachodni alianci nie poinformowali Warszawy o pakcie Ribbentrop-Mołotow?

Dopełnieniem paktu o nieagresji z 24 sierpnia 1939 r. był traktat o przyjaźni i granicach między III Rzeszą i ZSRR z 28 września: podpisuje go Wiaczesław Mołotow, za nim po lewej Joachim von Ribbentrop, w środku – Józef Stalin. Dopełnieniem paktu o nieagresji z 24 sierpnia 1939 r. był traktat o przyjaźni i granicach między III Rzeszą i ZSRR z 28 września: podpisuje go Wiaczesław Mołotow, za nim po lewej Joachim von Ribbentrop, w środku – Józef Stalin. Getty Images

Krótko po północy 24 sierpnia 1939 r. szef dyplomacji III Rzeszy Joachim von Ribbentrop oraz ludowy komisarz spraw zagranicznych ZSRR Wiaczesław Mołotow podpisali pakt o nieagresji – o tyle dziwny, że dotyczący państw, które ze sobą nie graniczyły. Załączony do tego układu tajny protokół przewidywał m.in. wyznaczenie na obszarze Europy Środkowo-Wschodniej stref wpływów. Podziałowi między sygnatariuszy miały ulec państwa bałtyckie (Litwa jako część strefy niemieckiej, natomiast Łotwa, Estonia i Finlandia w rękach Moskwy), a także terytorium Polski, gdzie linia podziału została wyznaczona pierwotnie wzdłuż rzek Narew–Wisła–San. ZSRR miała przypaść też rumuńska Besarabia.

Francja i Wielka Brytania od pewnego czasu obawiały się podobnego scenariusza. Zapobiec mu próbowały, podejmując w Moskwie trójstronne rozmowy wojskowe. Ich sukces formalnie (choć niekoniecznie faktycznie) uniemożliwiła postawa Warszawy, która zdecydowanie odmówiła zgody na przepuszczenie przez swe terytorium sowieckich wojsk w razie niemieckiego ataku – bolszewickie lekarstwo uznając za gorsze od nazistowskiej choroby.

Jednym z powodów, dla których Paryż i Londyn nie kwapiły się do informowania sojusznika ze wschodu o treści tajnego protokołu, choć wiedzę na ten temat zaczęły uzyskiwać stosunkowo szybko, było z pewnością obciążanie polskiego kierownictwa winą za zaistniałą sytuację. Znaczącą przyczynę stanowiła zapewne też niechęć do osłabiania morale polskiego sprzymierzeńca. Ewentualna jego kapitulacja, zgoła zresztą nieprawdopodobna, z pewnością nie leżała w interesie zachodnich partnerów.

Wiedza elit znad Sekwany i Tamizy na temat tajnego protokołu nie była ani pełna, ani pewna. W dodatku w sojuszniczych stolicach Polaków uznawano za partnerów skłonnych do niedyskrecji – przekazywanie im skrajnie poufnych informacji mogło być więc postrzegane jako ryzykowne.

Pomocnik Historyczny „100 pytań na 100 lat” (100134) z dnia 09.07.2018; II wojna światowa; s. 30
Reklama