54. Czy powinniśmy się wstydzić tego, że Polacy założyli obozy koncentracyjne dla Niemców po II wojnie?
Już w 1944 r. dekrety Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego przewidywały izolację Niemców i volksdeutschów w obozach, początkowo zakładanych np. w kościołach ewangelickich, fabrykach, stodołach. Z prowizorki zrezygnowano, gdy w 1945 r. zajęto obszary z dużą liczbą Niemców (i za takich uważanych) oraz przejęto wiele obozów, np. Auschwitz (i jego filie, jak Jaworzno), Potulice na Pomorzu, całą sieć na Górnym Śląsku. Zsyłanie do nich Niemców, autochtonów i volksdeutschów tłumaczono kwestiami bezpieczeństwa, lecz prawdziwym powodem były ich domy, gospodarstwa czy warsztaty, potrzebne zarówno dla przesiedleńców z Kresów Wschodnich, jak i upatrzone przez polskich sąsiadów. Chciano też przed decyzjami w Poczdamie usunąć możliwie dużo Niemców z ich dotychczasowych miejsc zamieszkania. Była to praktyka najczęstsza na Opolszczyźnie i Górnym Śląsku, gdzie szczególnie złej sławy doczekały się obozy w Świętochłowicach, Mysłowicach i Łambinowicach.
Od wiosny 1945 r. zaczęto tworzyć podległe Ministerstwu Bezpieczeństwa Publicznego tzw. Centralne Obozy Pracy, przypisane poszczególnym rejonom – w Potulicach (Pomorze), Jaworznie (Śląsk), Sikawie (Łódzkie) i Lesznie-Gronowie (Wielkopolska). Odgrywały rolę w dużej mierze ewidencyjną: większość Niemców „wypożyczano” za opłatę różnym instytucjom lub osobom prywatnym, np. okolicznym chłopom do pracy na roli (w Sikawie w połowie 1947 r. potraktowano tak 13 136 osób z 14 436 osadzonych). Obok cywilów przetrzymywano w obozach także niemieckich jeńców wojennych, do 1948 r. traktowanych w sposób niemający wiele wspólnego z konwencją genewską. Od wiosny 1947 r. obozy (zwłaszcza Jaworzno) zaludnili Ukraińcy, wysiedlani w ramach akcji Wisła. Wtedy też liczba więźniów osiągnęła najwyższy poziom – 82 tys. (pod koniec 1949 r.