Dla obu narodów są źródłem mitów i nostalgii. Zawsze były tworami ruchomymi, wymykającymi się regułom geografii, ale mało który konstrukt okazał się tak żywotną, a zarazem użyteczną politycznie ideą.
W Polsce w dobie porozbiorowej Kresy nie funkcjonowały jeszcze jako miejsce pamięci. W tym sensie po raz pierwszy wykorzystał je Wincenty Pol (1807–72) w poemacie rycerskim „Mohort”, gdzie tłem zmagań tytułowego bohatera z wrogami Polski jest przestrzeń między Dniestrem a Dnieprem. Pol jednak wykorzystał Kresy jedynie w formie oddziałującej na wyobraźnię scenografii – prawdziwym przełomem, który pozwolił przedzierzgnąć się ziemiom utraconym na rzecz Rosji w Kresy, był polski romantyzm, zwłaszcza zaś mesjanizm. To właśnie romantyczni poeci, urodzeni na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczpospolitej, najpełniej oddali dramatyzm kresowego losu, nierozerwalnie łącząc go z tęsknotą za krajem lat dziecinnych.
Pod koniec XIX w. pojęcie Kresów – rozumianych jako Ziemie Utracone bądź Ziemie Zabrane – było już dobrze ukształtowane i stało się podmiotem politycznego mitu Polski, która doczeka się zmartwychwstania dzięki gorliwemu patriotyzmowi. Ów mit nabierał tym większego znaczenia, że tereny wschodnie stawały się przedmiotem ostrej rywalizacji z litewskim i ukraińskim ruchem narodowym. A niezwykle ważnym aspektem wyobrażenia Kresów było przekonanie o sielskim życiu oraz bezkonfliktowych relacjach Polaków z zamieszkującymi tamte tereny przedstawicielami innych narodowości. W tym porządku Polacy mieli również za zadanie nieść innym dobrodziejstwo cywilizacji.
Wojny o granice toczone w pierwszych latach II RP, w szczególności zaś walki o Lwów, przyczyniły się do wzmocnienia wizerunku Kresów jako twierdzy polskości. W PRL natomiast Kresy były obecne i nieobecne zarazem.