Pomocnik Historyczny

Turecka ambiwalencja

Trudne odtwarzanie historii

Pod ruinami Złotej Bramy w Konstantynopolu, koniec XX w. Pod ruinami Złotej Bramy w Konstantynopolu, koniec XX w. Getty Images
Skomplikowany stosunek współczesnej Turcji do bizantyńskiej przeszłości wynika po części z pogmatwanych relacji turecko-greckich w XX w., a po części ze stosunku do własnej historii.
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan w rocznicę zwycięstwa Seldżuków nad Bizancjum pod Mantzikertem w 1071 r.; 26 sierpnia 2018 r.Getty Images Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan w rocznicę zwycięstwa Seldżuków nad Bizancjum pod Mantzikertem w 1071 r.; 26 sierpnia 2018 r.

Cienie historycznego rewizjonizmu. Tureckie podejście do Bizancjum jest efektem nacisku położonego na historię własnego państwa jako historię Turków. Najkrócej rzecz ujmując, dziejowa sekwencja w tym zakątku świata była następująca: cesarstwo zostało podbite przez Turków osmańskich, którzy na jego terytorium założyli własne islamskie imperium, a gdy z kolei i to upadło (1922 r.), na jego gruzach zrodziła się Republika Turcji. Przez blisko 100 lat ton nadawali w niej kemaliści (od nazwiska Mustafy Kemala, Atatürka, Ojca Turków), świeccy modernistyczni nacjonaliści. Dla nich postępy Turków i zdobycie Konstantynopola 29 lipca 1453 r. były ważnym momentem w tworzeniu się narodu, dowodziły jego siły i przewagi. Dojście do władzy islamistycznej AKP (2002 r.) wyostrzyło to podejście, dodało też niuansu zwycięstwa islamu nad niewiernymi, przewidzianego już w hadisach. Lider AKP Recep Tayyip Erdoğan jeszcze jako premier, a wcześniej burmistrz Stambułu, podkreślał wagę 29 lipca, postulował nadanie mu charakteru święta narodowego, w okolicznościowych wystąpieniach krytykował czasy bizantyńskie. Już jako prezydent (od 2014 r.) fetował z kolei rocznicę bitwy pod Mantzikertem (1071 r.; zwycięstwo Turków seldżuckich nad wojskami Bizancjum). Grupki protestujących po kampusach studentów wyszydzano (robił to też osobiście Erdoğan) albo wręcz prześladowano.

Czasy osmańskie, przez Atatürka i założycieli republiki same w sobie oceniane ambiwalentnie, przeżywają renesans w polityce historycznej, a to oczywiście wpływa na rozumienie roli Bizancjum. Oficjalna narracja miewa jeszcze jeden odcień: marginalizuje rolę greki i kultury greckiej – to dlatego częściej mówi się o wschodnim Rzymie niż o Bizancjum. Radykałowie i aktywiści histerycznie reagują nawet na próby popularyzacji historii średniowiecznego mocarstwa, i to dlatego np.

Pomocnik Historyczny „Dzieje Bizancjum” (100145) z dnia 11.03.2019; Bizancjum cz. III; s. 128
Oryginalny tytuł tekstu: "Turecka ambiwalencja"
Reklama