Drugie podejście. Te igrzyska olimpijskie, które zorganizowano w Tokio w 1964 r., miały, prawdę powiedziawszy, odbyć się 24 lata wcześniej. Zaplanowano je na 1940 r. Gdy w połowie lat 30. MKOl ogłosił swoją decyzję, rząd Japonii potraktował ją dość chłodno. Kraj był w stanie militarnej gorączki i każdy jen przeznaczony na inny cel niż zbrojenia wydawał się wyrzucony w błoto. A gdy Japonia zaatakowała w 1937 r. Chiny, zaszczyt goszczenia sportowców z całego świata i tak został jej natychmiast odebrany.
Później zaś – również z ewidentnych przyczyn – Japonia musiała porzucić olimpijskie marzenia na długie lata. Konkretnie do 26 maja 1959 r., kiedy to w RFN odbyła się 55. sesja MKOl, podczas której zapadła ponowna decyzja o przyznaniu igrzysk stolicy Japonii. Tokio odniosło piorunujące zwycięstwo, otrzymując aż 34 głosy. Detroit dostało 10, Wiedeń 9, a Bruksela 5.
Tym razem japoński gabinet oraz Jego Cesarska Mość cesarz Hirohito stanęli murem za igrzyskami. Przystąpienie do jakiejkolwiek wojny nie wchodziło w rachubę, więc największa na świecie sportowa impreza wydawała się teraz niezagrożona. Postanowiono ją przeprowadzić w nietypowym dla igrzysk terminie, a mianowicie od 10 do 24 października, by uniknąć letnich upałów, a zwłaszcza charakterystycznych dla tej pory roku tajfunów.
Na oczach świata. Do trwających 2 tygodnie zmagań przystąpiło 5151 sportowców z 93 krajów. Zabrakło m.in. RPA, ukaranej za politykę apartheidu. (Co ciekawe, w zorganizowanej nieco później paraolimpiadzie reprezentanci Republiki Południowej Afryki mogli wziąć udział). Do programu wprowadzono dwie dyscypliny ważne dla Japończyków – judo oraz siatkówkę. W obu gospodarze odnieśli sukcesy, ale zdobywali też liczne medale w innych dziedzinach.