Gdzie dwóch się bije. Pierwsze miesiące panowania Jana III Sobieskiego pokazały, iż Rzeczpospolita nie jest w stanie odnieść zdecydowanego zwycięstwa w wojnie z Turkami i zmusić sułtana do wycofania się z zajętych w 1672 r. terytoriów – Podola z Kamieńcem oraz części Ukrainy położonej na prawym brzegu Dniepru. Dlatego król zaczął snuć plany reorientacji polityki zagranicznej, której ciężar miał się przesunąć na północ. Wstępem do realizacji tej koncepcji, w polskiej historiografii nazywanej na wyrost polityką bałtycką, były działania dyplomatyczne. Jeszcze przed zawarciem rozejmu z Turkami w Żórawnie (1676) Sobieski podpisał w Jaworowie tajny układ sojuszniczy z Francją (1675). Następnie w grudniu tego roku zawarł wstępne porozumienie ze Szwecją (ostateczny układ podpisano w Gdańsku w 1677 r.). Jan III zamierzał włączyć się do wojny tych państw przeciwko elektorowi brandenburskiemu Fryderykowi Wilhelmowi Hohenzollernowi.
Konflikt ten był częścią konfrontacji militarnej o hegemonię w Europie Zachodniej, jaką prowadziły pomiędzy sobą od 1672 r. cesarstwo i Francja. Habsburgowie stali na czele szerokiej koalicji, w której skład wchodziły Hiszpania, Holandia, Brandenburgia-Prusy i Dania, natomiast Ludwika XIV tradycyjnie wspierali Szwedzi.
Koncept Sobieskiego. Głównym celem nowego projektu politycznego Jana III było opanowanie Prus Książęcych. Od 1525 r. (tzw. hołd pruski) przez ponad 130 lat pozostawały one lennem Rzeczpospolitej. Sytuacja zmieniła się w 1657 r., gdy król Jan Kazimierz – w zamian za wsparcie udzielone przez elektora brandenburskiego w wojnie ze Szwecją – został zmuszony do uznania suwerenności Hohenzollernów na tym terytorium. Był to pierwszy spektakularny sukces polityczny Fryderyka Wilhelma, który w związku z zasługami dla budowy potęgi państwa pruskiego został nazwany przez potomnych Wielkim Elektorem, a ze względu na zdolności dyplomatyczne – lisem znad Sprewy (zwanej niegdyś Szprewą).