Pomocnik Historyczny

„Nie doświadczają niczego, co by hamowało ich namiętności”

Egzotyczna Rzeczpospolita w oczach cudzoziemców

„Wyjazd z Wilanowa Jana III i Marysieńki Sobieskich”, Józef Brandt, 1897 r. „Wyjazd z Wilanowa Jana III i Marysieńki Sobieskich”, Józef Brandt, 1897 r. Muzeum Narodowe w Warszawie
Nieliczni przybysze z Zachodu, którzy zwiedzili Polskę w czasach Sobieskiego, byli zgodni w jednym: widzieli kraj egzotyczny.
„Apoteoza Gdańska”, Izaak van den Blocke, plafon w Wielkiej Sali Rady (tzw. Sala Czerwona) w Ratuszu Głównego Miasta w Gdańsku, 1608 r.AN „Apoteoza Gdańska”, Izaak van den Blocke, plafon w Wielkiej Sali Rady (tzw. Sala Czerwona) w Ratuszu Głównego Miasta w Gdańsku, 1608 r.

Miniona świetność. Młodość Jan III Sobieski spędził w zupełnie innym państwie niż to, w jakim mu przyszło rządzić. Gdy miał 16 lat, Władysław IV Waza poślubił per procura księżniczkę mantuańską Ludwikę Marię Gonzagę. Gdy przyszła królowa przypłynęła na statku do Gdańska, towarzyszącą jej świtę oszołomiło miasto. „Wszystko, co Grecy pisali o bogactwie i zbytku starożytnych Persów nie dorównywa wcale temu, cośmy widzieli, a co z trudem możemy wierzyć, żeśmy widzieli” – relacjonował w pamiętniku towarzyszący królowej historyk i dyplomata Jean Le Laboureur.

Francuz czuł się jak ubogi Ateńczyk w pełnym przepychu wschodnim imperium Persów. Zaskakiwało go ostentacyjne bogactwo miejscowej szlachty: „Ubrani są wspaniale w złotogłów, tkaniny jedwabne i srebrem tkane, podbite sobolami, albo futrem pantery, z guzami z diamentów, noszą czapki z kun, ze spinkami ze złota i drogich kamieni u kosztownych pióropuszy z piór czarnej czapli albo jednego tylko pióra sokolego”. Mężczyznom w niczym nie ustępowały kobiety odziane w suknie z drogocennych tkanin i lubujące się w klejnotach. Jak z aprobatą podkreślał francuski dyplomata, Polki „są proste w swych obyczajach, a okazałe w strojach”, i przyrównywał ich zachowanie do kokieteryjnych i przebiegłych Francuzek. Jean Le Laboureur nie ukrywał, że zwiedzany kraj bardzo mu się spodobał.

Dwa lata później powstaniem Chmielnickiego na Ukrainie (1648) zaczęła się apokalipsa, która zmiotła bogactwa Rzeczpospolitej. Jej ziemie w kolejnych wojnach przez dwie dekady sukcesywnie grabiły wojska rosyjskie, szwedzkie, tatarskie, siedmiogrodzkie i pruskie. Na koniec musiano się zmierzyć z najazdem tureckim. Po wszystkim pozostały opustoszałe miasta i wsie, w których mieszkało już nie ponad 10 mln, lecz ledwie ok.

Pomocnik Historyczny „Jan III Sobieski” (100152) z dnia 15.07.2019; Konteksty; s. 104
Oryginalny tytuł tekstu: "„Nie doświadczają niczego, co by hamowało ich namiętności”"
Reklama