Podmiot historii. Gwałtowna eksplozja społeczna. Potężny wstrząs. Koniec marazmu. Zerwanie z biernością. Przyspieszenie rytmu życia zbiorowego, wielka i wszechstronna aktywizacja mas ludzkich. Odkrycie dokonane przez zwykłych ludzi, że coś od nich zależy: nie są przedmiotem, lecz podmiotem historii. Poszerzenie świadomości politycznej.
Takimi określeniami wybitny historyk Ameryki Łacińskiej prof. Tadeusz Łepkowski (zm. 1989 r.) opisywał społeczny wymiar rewolucji meksykańskiej; są one całkowicie adekwatne do opisu innych rewolucji, rewolt i wielkich ruchów emancypacyjnych XX w. w Ameryce Łacińskiej, których skutkiem było wkroczenie ludowych mas na polityczną arenę.
Dwie drogi. To wkroczenie dokonywało się – z grubsza – dwiema drogami. Jedną z nich był oddolny bunt, rebelia, ludowe powstanie przeciwko dyktaturze i oligarchii; czasem bardziej spontaniczne i chaotyczne, innym razem – bardziej zorganizowane, z jasnym programem politycznym. Przykłady wejścia mas na scenę historii tą drogą znajdziemy w rewolucji meksykańskiej na początku XX w. i w rewolucji kubańskiej – w drugiej połowie stulecia.
Drugą, odmienną drogą, było wciąganie mas do spraw publicznych przez przywódców niekoniecznie wywodzących się z ludu, lecz mających ambicję w jego imieniu przemawiać. Zwykle szło za tym nadawanie ludowi nowych praw, choć czasem więcej było w tej polityce paternalizmu niż autentycznego wyzwolenia. Niemal zawsze rozgrywano ubogich w politycznym interesie przywódcy. Tak było w Brazylii w latach 30. i w Argentynie w latach 40. i 50. XX w. Tę drogę – odgórnie sterowanego awansu społecznego biedoty – uosabia legendarne argentyńskie małżeństwo Juana i Evity Perónów. Od ich nazwiska swoją nazwę wziął potem nurt polityczny – peronizm – który przetrwał do dziś i pozostaje najpotężniejszym i natrwalszym składnikiem sceny politycznej w Argentynie.