Strategiczne położenie. Na archipelag, zwany dziś Zachodnioestońskim, składają się cztery większe wyspy (Sarema, Hiuma, Muhu i Vormsi) oraz ok. 500 małych. Leżące na północ od Kurlandii i na zachód od Estonii miały, przynajmniej w skali Bałtyku, duże znaczenie strategiczne. Panowanie nad nimi pozwalało na:
– kontrolę szlaków żeglugi północ-południe, którymi przewożono szwedzką rudę żelaza do Niemiec;
– zaryglowanie wejścia do Zatoki Fińskiej, czyli zapewnienie bezpieczeństwa głównej bazie rosyjskiej Floty Bałtyckiej i Petersburgowi;
– osłonę wewnętrznego toru wodnego prowadzącego do Zatoki Ryskiej i samego portu w Rydze.
W trakcie obu wojen światowych ten ostatni element okazał się najważniejszy. W chwili bowiem, kiedy front docierał w rejon Rygi, wyspy tworzyły nawis nad tyłami armii niemieckich, stwarzając dla nich bezpośrednie zagrożenie i blokując jednocześnie dostawy zaopatrzenia drogą morską.
Operacja Albion. W I wojnie światowej Niemcy dotarli pod Rygę w końcu sierpnia 1915 r., po czym front zastygł tu na dwa lata. Niemała w tym zasługa Floty Bałtyckiej, która z większym lub mniejszym powodzeniem ostrzeliwała niemieckie zaplecze. Znaczenie Wysp Moonsundzkich było dostrzegane przez dowództwo Kaiserliche Marine, która w sierpniu 1915 r. zmontowała operację mającą na celu wyparcie rosyjskiej floty z Zatoki Ryskiej. Wprawdzie niemiecki zespół wdarł się na wody akwenu, ale cała akcja zakończyła się niepowodzeniem. W tym czasie flota niemiecka była zafiksowana na Morzu Północnym i angielskiej Royal Navy.
Sytuacja zmieniła się na początku września 1917 r., kiedy Niemcom udało się zdobyć Rygę. Tyle że bez opanowania wysp miało to wymiar bardziej symboliczny niż praktyczny.