Terra incognita. Z wyjątkiem Wielkiej Brytanii, Francji i Portugalii, żadne z państw europejskich nie prowadziło do lat 70. XIX w. aktywniejszej polityki w Afryce. Jako pierwsza, już w XV w., zaangażowała się Portugalia. Mimo późniejszego kryzysu zarówno w samych koloniach, jak i w polityce wewnętrznej, zachowała rdzeń swoich posiadłości w postaci wybrzeża Angoli i Mozambiku.
Wielka Brytania opanowała Kolonię Przylądkową (na południowym krańcu Afryki) w 1806 r. Konflikty pograniczne z ludami afrykańskimi, a później migracja burskich farmerów zmuszały Londyn do działania w regionie, chociaż traktowano to jako margines kolonialnych zainteresowań. W latach 30. XIX w. Wielka Brytania podjęła bardziej konsekwentną walkę z handlem niewolnikami, co wymagało aktywniejszej polityki, zwłaszcza na zachodnim wybrzeżu Afryki.
Francja w 1830 r. rozpoczęła podbój Algierii, choć pojawia się pytanie, czy powinien być on rozpatrywany w kategoriach kolonizacji Afryki, czy jako element śródziemnomorskiej polityki Paryża? Natomiast nie ma wątpliwości, że ekspansja na terenie Senegalu, rozpoczęta w latach 50. XIX w., była już przejawem zainteresowania Afryką jako taką.
Poza tym Afryka, zwłaszcza subsaharyjska, pozostawała na marginesie politycznych zainteresowań europejskich mocarstw. Intrygowała raczej misjonarzy i podróżników. Bardziej niż podboje Europejczyków fascynowały zagadki afrykańskiego interioru, poszukiwania źródeł Nilu, położenie Wielkich Jezior Afrykańskich czy bieg rzeki Kongo. Na pierwsze strony gazet trafiali Johann Ludwig Burckhardt, René Caillié, Hugh Clapperton, David Livingstone, António da Silva Porto czy John Hanning Speke – jako podróżnicy, a nie zdobywcy.
To dla Europejczyków była prawdziwa terra incognita.