Kolonialne zadośćuczynienie. W okresie międzywojennym system kolonialny przyjmowano jako coś naturalnego. Polacy, a przynajmniej znaczna część polityków, oczekiwali, że ich ojczyzna otrzyma w ramach zadośćuczynienia za zabory i zniszczenia z okresu I wojny mandat z dawnych kolonii niemieckich. (Podobnie uważano w krajach wyrosłych na gruzach monarchii habsburskiej, w Czechosłowacji i na Węgrzech). Kwestia ta nie została jednak nigdy oficjalnie przedstawiona na forum Ligi Narodów.
Kamerun i Angola. Roszczenia kierowano początkowo ku Kamerunowi, gdzie w latach 1883–85 badania prowadził Stefan Szolc-Rogoziński (podróżnik, odkrywca i badacz Afryki, członek Królewskiego Towarzystwa Geograficznego). Swoją działalność zaczęło prowadzić założone przez Michała Pankiewicza, działacza polonijnego w Brazylii, Polskie Towarzystwo Kolonizacyjne.
Nieudane próby pozyskania części Kamerunu skierowały uwagę polskich orędowników idei kolonialnej w stronę Angoli. W 1928 r. próbowano w tej sprawie negocjować z rządem portugalskim, a na miejsce wyjechała ekspedycja naukowo-badawcza. Założono spółkę Polangola, spółdzielnię Alfa oraz Towarzystwo dla Kolonizacji Angoli. W grudniu 1929 r. popłynęli tam pierwsi polscy osadnicy. W prasie pojawiły się artykuły informujące, że Józef Piłsudski, podczas pobytu leczniczego na Maderze, negocjuje z Lizboną przekazanie Angoli Polsce – a przynajmniej odkupienie obszaru, gdzie trafili polscy plantatorzy, i utworzenie czegoś w rodzaju okręgu autonomicznego. Marszałek zdementował te plotki, ale Portugalia i tak wprowadziła restrykcje na zezwolenia osiedleńcze dla Polaków w jej posiadłościach.