„Będąc tej samej krwi, strzegły ich interesów”
Trzy namiestniczki Niderlandów
Niderlandy trafiają do Habsburgów. W 1477 r. Maksymilian Habsburg, syn cesarza Fryderyka III (pan. 1452–93), wyruszył na spotkanie swojej narzeczonej Marii Burgundzkiej, by zawrzeć pierwsze z małżeństw, które miały uczynić z Habsburgów najpotężniejszy ród Europy. I choć z czasem jego podróż obrosła w rycerską legendę, a sam książę Maksymilian kreował się na wybawcę pięknej księżniczki, złośliwcy kpili, że zeszło mu w podróży całe dziesięć tygodni, bo był takim nędzarzem, że musiał czekać w Kolonii, aż narzeczona prześle mu pieniądze. Marię, dziedziczkę księstwa Burgundii (córkę Karola Zuchwałego i Izabeli Burbon), uważano za najbogatszą pannę Europy, lecz o jej dziedzictwo upominał się również król Francji Ludwik XI, uważając, że po wygaśnięciu męskiej linii rodu burgundzkie posiadłości powinny wrócić do korony. Odebrał Marii księstwo i hrabstwo Burgundii, lecz udało się jej zachować Franche-Comté, rozciągające się wzdłuż granicy ze Szwajcarią, oraz Niderlandy: mozaikę księstw, hrabstw i biskupstw położonych nad Morzem Północnym u ujścia Renu, Mozy i Skaldy i stanowiących najbogatszy i najbardziej zurbanizowany obszar na północ od Alp.
Sześciolatek dostaje imperium. Małżeństwo Marii i Maksymiliana okazało się bardzo szczęśliwe, lecz krótkotrwałe. Młoda księżna, zapalona amazonka, niefortunnie spadła z konia, pozostawiając Maksymilianowi dwoje dzieci, Filipa i Małgorzatę (1480–1530). Małego Filipa powierzono na wychowanie burgundzkiej księżnie-wdowie Małgorzacie z Yorku (macocha zmarłej Marii), która nie wyszła ponownie za mąż i cieszyła się powszechnym szacunkiem jako przybrana babka dynastii. Tymczasem książę Maksymilian ze zmiennym szczęściem sprawował regencję w imieniu syna, borykał się z buntami potężnych niderlandzkich miast i wojował z Francją.