Pomocnik Historyczny

Chiny z oddalenia

Patrząc na Chiny

Przypinki w wizerunkami Mao Zedonga (1893–1976), założyciela (1949) i komunistycznego przywódcy ChRL, pchli targ w Szanghaju, 2012 r. Przypinki w wizerunkami Mao Zedonga (1893–1976), założyciela (1949) i komunistycznego przywódcy ChRL, pchli targ w Szanghaju, 2012 r. Getty Images
Im bliżej końca XX w., tym Chiny częściej przypominały się Zachodowi, Zachód ma jednak nieodmiennie kłopoty ze zrozumieniem Chińczyków. Jakie są te Chiny w oczach Zachodu?

Coraz bliżej, a jednak daleko. W historii nowożytnych kontaktów Zachodu z Chinami zapisały się sceny, w których jest zobrazowanych wiele z trudności do dziś kształtujących to, co obie strony o sobie myślą. Kiedy np. w 1793 r. angielska misja dyplomatyczna, wysłana w celu nawiązania relacji handlowych z Chinami, dotarła przed oblicze cesarza w Chengde, przewodzący jej Lord Macartney odmówił złożenia ceremonialnego hołdu, uznając to za poniżej jego godności. Zaproponował, by to cesarz Qianlong pokłonił się przed portretem króla Anglii. Chiński władca odrzucił wszystkie żądania Anglików, informując gości, że europejscy barbarzyńcy nie mają do zaoferowania nic, co mogłoby być cesarstwu potrzebne. Skala wzajemnego niezrozumienia i arogancji była wielka, ostatecznie prowadząc do wojen opiumowych, po których Chiny zostały zmuszone do spełnienia wielu z żądań, m.in. otwarcia portów na handel, ustanowienia ambasad i przekazania Anglikom wyspy Hongkong – co zapoczątkowało współczesny przepływ ludzi i towarów.

Jednak coraz częstsze kontakty nie prowadziły w zasadzie do głębszego poznania. Pomimo upływu czasu i względnego bogactwa doświadczeń sposób myślenia o Chinach opierał się na tych samych sprawdzonych mechanizmach. Dobrze oddaje to zachowany opis postaci zagranicznego rezydenta w Szanghaju z 1935 r., czyli z nie tak odległej przeszłości: „Nigdy nie był zaproszony do chińskiego domu i konsekwentnie unikał chińskich restauracji, nie czytał też nigdy linijki tekstu z chińskich gazet. Wieczorami siada za długim barem, popijając koktajle i przysłuchując się opowieściom portugalskich marynarzy i szczerze żałuje, że Szanghaj to nie Sussex, ogółem zachowując się tak, jak gdyby nadal był w Anglii. Cieszy go, że Chińczycy zaczynają obchodzić Boże Narodzenie i że czynią postępy, dlatego jest w szoku, gdy nadal nie jest rozumiany po angielsku.

Pomocnik Historyczny „Dzieje na Jedwabnym Szlaku” (100180) z dnia 12.04.2021; Jedwabny Szlak; s. 115
Oryginalny tytuł tekstu: "Chiny z oddalenia"
Reklama