Niepogodzeni z rozbrojeniem
Niemieckie przygotowania do II Wojny Światowej
Powersalskie rozbrajanie Rzeszy. Klęska Rzeszy Niemieckiej w czasie I wojny światowej przyniosła nie tylko utratę wszystkich kolonii, okrojenie terytorium kraju, ale także daleko posunięte rozbrojenie, które – zapewne dla uspokojenia sumień polityków i opinii publicznej – określono jako wstęp do rozbrojenia powszechnego. (Które zresztą nigdy nie nastąpiło, gdyż było w ówczesnej rzeczywistości nierealne). O ile więc w 1914 r. armia niemiecka na stopie pokojowej składała się z 786 tys. żołnierzy (w tym 30 tys. oficerów), to na mocy traktatu wersalskiego siły zbrojne Niemiec (Reichswehr) mogły liczyć 115 tys. żołnierzy, z czego 100 tys. (w tym 4 tys. oficerów) w wojskach lądowych (Reichsheer) oraz 15 tys. (w tym 1,5 tys. oficerów) w marynarce (Reichsmarine).
Zwycięzcy zadbali w klauzulach traktatu i późniejszych notach Rady Ambasadorów, by armia niemiecka miała jak najmniejszą wartość bojową. Zakazano jej posiadania nie tylko lotnictwa, ale także artylerii przeciwlotniczej (za wyjątkiem kilkunastu armat w twierdzy królewieckiej). Broń pancerną zredukowano do 150 nieuzbrojonych, ciężkich i w praktyce nieprzydatnych transporterów opancerzonych, zakazując przy tym posiadania i rozwijania konstrukcji czołgów. Niedozwolone były również karabiny ppanc. Zakaz posiadania broni chemicznej próbowano rozszerzyć na maski przeciwgazowe, ale ostatecznie w 1922 r. Niemcom zezwolono na ich posiadanie.
Armia niemiecka miała być gotowa do działań wojennych bez jakiejkolwiek mobilizacji. Traktat pokojowy nie tylko narzucał liczbę dywizji piechoty i kawalerii, ale także ich organizację oraz maksymalną liczebność poszczególnych oddziałów! Skutkiem tego armia niemiecka składała się z siedmiu słabych dywizji piechoty oraz trzech dywizji kawalerii.