Gąsienice i pentody
Rozwój techniki wojskowej w dwudziestoleciu międzywojennym
Silnik spalinowy. W pierwszej wojnie światowej na polu walki zadebiutowały dwa nowe rodzaje broni: samolot i czołg. Ich pojawienie się wymuszało opracowanie doktryn użycia. I takie doktryny zaczęły się mnożyć jedna po drugiej, ale miały wspólną cechę: do ich wcielenia w życie konieczne było udoskonalenie sprzętu.
Zdecydowanie największy postęp dokonał się w lotnictwie – tu były największe wymagania. Pod koniec pierwszej wojny dominowały chłodzone wodą silniki w układzie V rozwijające moce rzędu 300–350 KM, takie jak Hispano-Suiza 8F czy amerykański Liberty L-12. Typowe obciążenie mocy wynosiło wówczas ok. 1–1,2 kg/KM, prędkość tłoka ok. 5 m/s, średnie ciśnienie użyteczne ok. 8 atm, a okres międzyremontowy ok. 50 godz. To wystarczało dla stosunkowo niewielkich i lekkich tzw. szmatopłatów.
Niezbędne zmniejszenie masy silników osiągnięto, wprowadzając stopy aluminium. Odlewany z nich blok cylindrów miał już silnik Hispano-Suizy, ale stalowa głowica wciąż sprawiała problemy z chłodzeniem i wypalaniem zaworów. Całkowicie aluminiowy silnik, D-12, zbudował amerykański Curtiss w 1922 r. Sukcesy napędzanych nim samolotów spowodowały, że szybko znalazł naśladowców. Dzięki wysokiej przewodności cieplnej nowy materiał przyczynił się także do poprawy chłodzenia silnika. W silnikach widlastych, studzonych wodą, uszczelniono tzw. koszulki wodne na styku bloku i głowicy. Znaczącym udoskonaleniem było zastąpienie wody glikolem etylenowym o znacznie większej pojemności cieplnej. Natomiast w chłodzonych powietrzem silnikach gwiazdowych, które w tym czasie wróciły do łask, można było zastosować większe, gęściej rozstawione żebra. Sprawność chłodzenia rosła tu wraz z opanowywaniem nowych technik odlewniczych i pojawieniem się doskonalszych obrabiarek.