Pozycje wyjściowe. Poranek 22 czerwca 1941 r. był dla Armii Czerwonej zaskoczeniem taktyczno-operacyjnym, ale na pewno nie strategicznym. To, że zbliża się wojna, wiedzieli wszyscy, chociaż forma, jaką przybrała, była inna, niż przewidywali dowódcy sowieccy. Najgorsze było tempo, w jakim poruszały się niemieckie związki pancerne. Ich szybkość paraliżowała system dowodzenia RKKA. Przejście ze stanu pokoju do wojny zawsze powoduje spore zamieszanie po stronie zaatakowanej, 22 czerwca nie było inaczej. Co prawda Sztab Generalny ostrzegał fronty na granicy zachodniej, ale dyrektywa podpisana przez Żukowa była niejednoznaczna i z opóźnieniem dotarła do sztabów. Poza tym niski poziom inicjatywy i wyszkolenia w zasadzie uniemożliwiał dowodzenie czerwonym dowódcom – nie byli oni w stanie podejmować szybkich i trafnych decyzji taktycznych ani operacyjnych.
Niemcy zadbali o pozbawienie łączności RKKA, wykonując uderzenia bombowe w centra łączności i sztaby. Luftwaffe wywalczyła panowanie w powietrzu (które jednak nigdy nie było absolutne – i być nie mogło ze względu na rozmiar teatru działań wojennych), dzięki czemu Wehrmacht używał z wielką efektywnością lotnictwa rozpoznawczego, a Armia Czerwona nie.
Dowódcy sowieccy nie byli więc w stanie dowodzić, nie wiedzieli też, co dzieje się na froncie. Załamał się aparat przymusu i system administracyjny w zachodnich połaciach ZSRS, szczególnie na terenach anektowanych po 1939 r. Jednostki wojskowe otrzymywały sprzeczne rozkazy lub nie otrzymywały ich wcale. Rozpoczęła się wielka ucieczka na wschód i dezintegracja armii.
Faza pierwsza: bitwy graniczne
Katastrofa Frontu Zachodniego. Grupa Armii Środek, która zaatakowała Front Zachodni gen.