Samostanowienie narodów to kontrrewolucja. W praktycznym działaniu władz bolszewickich i potem sowieckich uwidoczniła się tendencja do objęcia wspólnymi granicami jak największej części dawnego imperium Romanowów. Ważne były dla Moskwy zarówno kaukaska ropa naftowa, jak i ukraiński węgiel kamienny oraz bogactwa Syberii. Dlatego też państwo sowieckie prowadziło politykę wewnętrzną podobną w założeniach do podstawowych kanonów polityki carskiej. Liczyło się położenie strategiczne, obszar kraju i jego bogactwa, a nie ludy to państwo zamieszkujące. Stąd też utrzymaniu w posłuszeństwie narodów ZSRS służyły m.in. kolejne deportacje, terror policyjny, a także niczym nieuzasadniona surowość i represyjność sowieckiego prawa i premiowanie donosicielstwa. Miało to ukrócić w zarodku każdy przejaw innego myślenia i działania niż aprobowane przez sowieckie państwo. I choć wśród pierwszych dekretów bolszewików była ogłoszona 15 listopada 1917 r. przez Radę Komisarzy Ludowych Deklaracja Praw Narodów Rosji, przewidująca prawo do swobodnego samookreślenia narodów aż do oderwania się i utworzenia samodzielnego państwa włącznie, to jednak leninowska interpretacja takich dążeń niepodległościowych została dobitnie wyłożona przez Lwa B. Kamieniewa na II zjeździe Komunistycznej Partii (bolszewików) Ukrainy w lipcu 1918 r.: „Hasło samostanowienia narodów przekształciło się w narzędzie kontrrewolucji”.
Takie podejście pozwalało bolszewikom na podjęcie interwencji w każdym z powstałych na gruzach caratu organizmów państwowych, których władze deklarowały niezależność od Rosji lub wrogość wobec bolszewików, a także dławienie jakichkolwiek działań niepodległościowych wśród grup narodowościowych i społecznych mieszkających w granicach ZSRS. Nic w tym względzie się nie zmieniło, gdy Stalin z Hitlerem podzielili się strefami wpływów w Europie.