Brzemię dzieciństwa. Od dziecka był nieśmiały i marzył, by rozpłynąć się i zlać z tłem. Albert Frederick Arthur George ani nie chciał być władcą, ani się do tego nie nadawał. „Jakże ja nienawidzę być tym królem! Czasem podczas uroczystości chcę wstać i krzyczeć w niebogłosy!” – napisał tuż po wstąpieniu na tron.
Surowe wychowanie przez ojca Jerzego V, obojętność matki i sadyzm wieloletniej niani sprawiły, że był kłębkiem nerwów i cierpiał na uporczywe problemy gastryczne. Nie pomogła mu służba wojskowa w marynarce. Jąkał się i nie był w stanie prowadzić normalnej rozmowy. „No wyduś to wreszcie z siebie!” – krzyczał na niego ojciec, uznający musztrę za panaceum na wszystkie problemy. Efekt był oczywiście odwrotny od zamierzonego.
Albert był karany za najdrobniejsze odstępstwa od dworskiego protokołu, takie jak założenie niewłaściwego kiltu do nieodpowiedniej marynarki. Neurotyczny chłopak wyrósł podobno na osobę mało sprawną seksualnie – zdecydowała nie tylko psychologiczna trauma, ale przede wszystkim świnka przebyta w koszarach Royal Navy. Tak twierdzi kilku autorów popularnych książek o Windsorach, m.in. mocno kontrowersyjna Kitty Kelly. Przyszła królowa Elżbieta II ponoć została w związku z tym poczęta dzięki ginekologom. Uciekli się oni – według tych plotek – do znanej wówczas procedury mechanicznego sztucznego zapłodnienia. Pałac i jego oficjalni historycy z oburzeniem reagują na te insynuacje. Kiedy jednak żonę byłego króla Edwarda VIII zapytano, dlaczego nie ma dzieci, odpowiedziała niby żartem: „Diuk nie jest uwarunkowany do produkcji potomków”. Czyżby Edward i Jerzy cierpieli na tę samą dolegliwość?
Młody książę, zwany w domu zdrobniale Bertiem (imię Albert otrzymał po pradziadku, bo urodził się dokładnie w 34.