„Królowa jest czekoladoholiczką”
Kulinarne fanaberie Jej Wysokości
27 tysięcy filiżanek herbaty. Elżbieta II podejmuje w swoich rezydencjach ok. 50 tys. gości rocznie. Tylko na tradycyjne herbatki u królowej, czyli trzy przyjęcia w ogrodach pałacu Buckingham i jedno w Hollyrood w Edynburgu, odbywające się co roku wiosną, przybywa w sumie ok. 30 tys. osób wyróżniających się w rozmaitych dziedzinach życia gospodarczego, a przede wszystkim w działalności społecznej. Panie mają na sobie popołudniowe sukienki i kapelusze, toczki lub fascynatory (fantazyjne stroiki wpięte we włosy), panowie – garnitury, mundury, ewentualnie żakiety jaskółki ze sztuczkowymi spodniami i cylindry. O godz. 16.00 przy dźwiękach hymnu pojawia się królowa w otoczeniu rodziny. Podczas gdy orkiestra wojskowa gra przyjemne dla ucha melodie, Elżbieta II i jej bliscy przechadzają się wśród gości, zamieniając z wybranymi po kilka słów. Następnie royalsi udają się do głównego pawilonu, w którym wraz z wybranymi gośćmi piją herbatę podaną z przekąskami. Pozostali raczą się herbatą serwowaną w namiotach rozstawionych wśród zieleni. Na każde takie garden party przygotowuje się ok. 27 tys. filiżanek napoju oraz po ok. 20 tys. kawałków ciast i kanapek.
Goście na oficjalnym bankiecie. Prawdziwym wyzwaniem logistycznym są oficjalne bankiety państwowe, których pałac wydaje do 70 rocznie. Największym i najbardziej formalnym jest doroczne spotkanie z korpusem dyplomatycznym akredytowanym przy Dworze Świętego Jakuba. Poza tym rząd, zgodnie z aktualnymi potrzebami, zwraca się do królowej, by podjęła w pałacu tych czy innych gości. Wtedy do pracy przystępuje biuro jej Lorda Szambelana. Musi uzgodnić termin, program i oczekiwania stron, co trwa miesiącami. Potem – ustalić listę uczestników i zaplanować ich rozmieszczenie przy stole.