W orbicie Berlina. Wielkopolska znalazła się pod pruskim panowaniem etapami. Ostatni, po 1815 r., okazał się najbardziej brzemienny w skutki. Z perspektywy czasu trudno rozsądzić, czy dynastia Hohenzollernów miała całościowy plan wobec tej krainy. Do połowy XIX w. przeważała, jak wszędzie w regionie, polityka dwóch kroków w przód i trzech w tył. Największym wyzwaniem – obok całościowej modernizacji – było zróżnicowanie narodowe i religijne. Wielkie Księstwo Poznańskie (powstałe na mocy kongresu wiedeńskiego w 1815 r.) zamieszkiwała ludność etnicznie polska, w przeważającej mierze chłopska i katolicka, żyjąca tu od pokoleń; dwie inne liczne grupy – Niemcy i Żydzi – choć napływowe, pojawiły się na tych terenach już przed wiekami.
W typowym dla epoki krajobrazie umiarkowania i legalizmu wyróżniały się rządy nadprezydenta Eduarda von Flottwella. Uchodził on za człowieka silnej ręki – pojawił się w dzielnicy przede wszystkim po to, by stłumić gwałtownie rozwijające się nastroje insurekcyjne. Upadek powstania z lat 1830–31 oznaczał surowe policyjne represje, wątpliwe natomiast, czy przyniósł pierwszą falę germanizacji. W Wielkopolsce nadal bujnie kwitło życie kulturalne, choć szybko ujawniły się granice kompromisu między polskimi elitami a pruską władzą.
Przełomem okazały się wydarzenia z lat 1848–49, które w dużej mierze zdefiniowały późniejsze relacje między Berlinem a krnąbrną dzielnicą. Początkowa sympatia dla polskich dążeń narodowych w niemieckiej opinii publicznej przekształciła się w strach przed polską rekonkwistą. Wrogość wobec Polaków wtargnęła do ogólnoniemieckiej polityki, a także zaczęła określać praktykę administracji wobec ludności mówiącej po polsku; była ona bardziej hałaśliwa niż np.