„Niebezpieczeństwa od ludzi swawolnych”
Trudne relacje z Kozakami w XVII wieku
Rejestrowi i wypiszczycy. Kiedy Zygmunt III obejmował tron, Kozacy stanowili niezorganizowaną kilkutysięczną grupę. Kiedy do władzy doszedł Jan Kazimierz, liczyli już ponad 40 tys., a ich powstanie pod wodzą Bohdana Chmielnickiego wstrząsnęło państwem. Żyjący w czasach Wazów historyk Szymon Starowolski napisał: „Męstwem wojennym i spraw wojskowych znajomością żadnej nacji nie ustępują”. Ale z drugiej strony szlachta skarżyła się, że „gwałty, mordy czynią, jurysdykcjami nierząd i swawolą mnożą, pożytki miastom odejmują”.
Niewielka część Kozaków – tzw. rejestrowi – służyła w wojsku królewskim, otrzymywała żołd i cieszyła się wolnością osobistą, majątkową i sądowniczą. Reszta uważała, że te prawa należą się też im i reagowali gwałtownie, gdy szlachta starała się uczynić z nich poddanych chłopów.
Do wzrostu liczebności Kozaków przyczynili się sami Wazowie, którzy podczas wojny chętnie korzystali z ich usług. A kiedy opadał bitewny kurz, redukowali wojska kozackie do ustalonej liczby rejestrowych. Częstym problemem były zaległości w wypłacie żołdu, które sprawiały, że część Kozaków wyruszała na łupieżcze wyprawy na pogranicze tureckie i tatarskie, narażając Rzeczpospolitą na konflikt z Turcją. Inną drażliwą sprawą było poparcie przez nich Cerkwi prawosławnej w jej walce z Kościołem unickim. Wojsko zaporoskie stało się obrońcą prawosławia w Rzeczpospolitej.
Środowisko kozackie nie było jednolite. Bogaci, żyjący głównie z ziemi, pragnęli poprzez służbę królowi utrzymać swój status rejestrowych i przywileje. Ich przeciwnikami byli biedniejsi, żyjący z wojny i łupów. Dla nich często nie było miejsca w rejestrze (stąd nazwa wypiszczycy, bo po wojnie wypisywano ich z rejestru). To oni byli zarzewiem powstań.