Armia nawykła do grabieży. Najazdy szwedzkie za panowania Wazów dotknęły szczególnie ziemie koronne. Pierwszy, w latach 1626–29, ograniczył się do Prus Królewskich. Wtedy m.in. zostały wywiezione do Szwecji bogate zbiory biblioteki kolegium jezuickiego w Braniewie, Seminarium Diecezjalnego i Seminarium Papieskiego. Był to zaledwie przedsmak tego, co nadeszło wraz z najazdem wojsk Karola X Gustawa w latach 1655–60. Areną walk były ziemie koronne, które od wieków nie widziały zbrojnych konfliktów.
Teraz wkraczała na nie armia żyjąca z wojny, jej w większości najemni niemieccy żołnierze rabunek nieprzyjacielskich terenów traktowali jako rzecz oczywistą. Dowódcy szwedzcy, wliczając w to Karola X, nie różnili się od podkomendnych. Tylko obiekty grabieży wybierali luksusowe, gdyż miały trafić do ich pałaców w Szwecji. Zaczęły się najazdy na miasta, dwory szlacheckie, wsie, kościoły. To powodowało reakcję ludności, zaczęli się bronić chłopi, szlachta, dochodziło do krwawych starć. Uniesiony sukcesami król szwedzki, stojący już pod Krakowem, nie chciał niepokojów na zapleczu. Kazał wszelkie wystąpienia tępić ogniem i żelazem.
Skala rabunków. W miastach, majątkach królewskich i kościelnych oraz w rezydencjach magnatów, którzy nie poparli Karola X, Szwedzi lokowali załogi, a te nakładały pieniężną kontrybucję. Następnie naznaczali obowiązkowe dostawy żywności, odzieży itd. Plądrowali domy, pałace, kościoły, klasztory. Dochodziło do gwałtów, morderstw, więzienia i torturowania np. członków władz miast w celu wyjawienia miejsc ukrycia skarbów.
Skala rabunków przybierała nieprawdopodobny rozmiar. Zdzierano ze ścian elementy marmurowe, sztukaterię, rozbierano krużganki w pałacach, kominki, posadzki, wyrywano płaskorzeźby, okna, drzwi, by wywieźć to wszystko do Szwecji.