Dystans za Piłsudskiego. Wojsko bywa narzędziem zdobycia władzy, lecz przeważnie wraca potem do koszar. Natomiast w systemie dyktatury wojskowej ludzie w mundurach pozostają na scenie publicznej, obejmując stanowiska w administracji. Może być też tak, że aparat cywilny zostaje podporządkowany specjalnie stworzonym strukturom militarnym, np. komisarzom, pełnomocnikom dowódców okręgów itp. Formą regulującą sposób funkcjonowania państwa jest w dyktaturze wojskowej rozkaz. Przełożeni oczekują od podwładnych bezwzględnego wykonywania rozkazów niezależnie od tego, czy ich treść jest zgodna z istniejącym porządkiem prawnym.
Ocena lat 1926–35 jest dość prosta. Piłsudski nie chciał, by cywile wtrącali się w sprawy wojska. Zasada ta działała również w drugą stronę – armii nie wolno było się angażować w politykę. To prawda, że od czasu do czasu robiło się o wojskowych głośno. A to pobili jakiegoś przeciwnika sanacji, a to zjawili się w sejmie, by witać tam Piłsudskiego, zaś w twierdzy brzeskiej nadzorowali uwięzionych przywódców Centrolewu. Używano ich więc sporadycznie do brudnej roboty. Nie miało to jednak nic wspólnego z uprawianiem polityki w wymiarze głębszym. Do aparatu administracyjnego państwa weszło po 1926 r. niewielu oficerów w służbie czynnej. Ci zaś, którzy się tam znaleźli, funkcjonowali zgodnie z zasadami cywilnej pragmatyki służbowej.
Grupa pułkowników. Przedstawionej wyżej argumentacji nie podważa sprawa tzw. grupy pułkowników. Ta kilkunastoosobowa koteria stawała się od 1928 r. ośrodkiem kierowniczym państwa, obsadzając stanowiska ministerialne, a także urząd premiera. Pułkownicy gromadzili się przy Piłsudskim od czasów Legionów i Polskiej Organizacji Wojskowej. W wojsku polskim znaleźli się w okresie walk o granice państwa.