Łączniczki pomiędzy światami
Łączniczki, sanitariuszki, bojowniczki
Konspiracja. O Heli Schüpper, która była łączniczką z Krakowem, jej przyjaciółka Gusta Dawidson wspominała: „Pod luźnym sportowym płaszczykiem miała zawieszone dwa browningi, a w nowej podróżnej torbie wiozła trzy sztuki i kilka magazynków z nabojami”.
W powstaniach w dzielnicy żydowskiej (styczniowym i kwietniowym) kobiety stawiały opór, przekazywały informacje, walczyły. Pomagały rannym, przeprowadzały ludzi kanałami. Szmuglowały prasę, pieniądze i broń. Lekarki i pielęgniarki ratowały przed śmiercią w drodze do Treblinki, przed umieraniem w przepełnionych wagonach lub w komorach gazowych, podając bezbronnym śmiertelną dawkę morfiny. Niczym warszawska syrenka – symbol miasta – która dzierży w dłoniach miecz do walki i tarczę do obrony, żydowskie kobiety w jednej trzymały granat lub butelkę zapalającą, a w drugiej okruchy chleba lub garstkę owsa. Bądź kolorową chustkę. Czasem woreczek, w którym próbowały zachować fotografie, listy, cokolwiek, co łączyło je z umierającą w płomieniach żydowską przeszłością. Były łączniczkami pomiędzy światem agonii i desperacji oraz światem nadziei i wolności. Działały we wszystkich kontekstach tych ginących światów.
Bez kobiet nie zaistniałby żydowski ruch oporu. Bez nich nie byłoby w zasadzie łączności z innymi gettami, o rzeczywistości poza nimi nie wspominając. Kobiety stworzyły całą siatkę kontaktów opartą w dużej mierze na ich aktywności przedwojennej. To ówczesne silne zaangażowanie, szczególnie młodego pokolenia, w działanie polityczne umożliwiło potem rozwój konspiracji. W zasadzie od początku wojny regularnie podróżowały między miastami i mniejszymi ośrodkami, w których siedziby miały liczne organizacje polityczne i młodzieżowe. „Gazetki drukowane w Warszawie były kolportowane do innych miast; pomiędzy gettami przewoziły je z narażeniem życia łączniczki, m.