Berlińska riwiera. Wannsee to dzielnica nad wielkimi jeziorami na obrzeżach niemieckiej metropolii, w połowie drogi między Unter den Linden a Poczdamem. Do lat 60. XIX w. była tu puszcza, tereny łowieckie i diuny. Do prusko-kajzerowskiego pałacu Sanssouci ciągnęła arystokracja – zatem nowa upper-class przemysłowców i bankierów chciała w pobliżu wybudować kolonię pałacyków. Zlecali projektowanie willi najwybitniejszym architektom swej epoki. To nawet dziś robi wrażenie – rozmachem, luksusem, wielkością, barwnością krajobrazu, kontekstem zieleni, wody i piasku – a zarazem wywołuje uśmieszek: gust nowobogackich narzucił architektom eklektyzm i kiczowatość. Z czasem sprowadzili się tu również artyści i uczeni. I tak w sąsiedztwie potentatów przemysłu Wernera von Siemensa czy Franza Oppenheima zamieszkali znani wydawcy, jak Ferdinand Springer czy Carl Langenscheidt, wielcy artyści, z których najbardziej znanym był malarz Max Liebermann, czy naukowcy, np. słynny lekarz Ferdynand Sauerbruch.
Tamże chciał się wybudować niejaki Ernst Marlier, król pasty do zębów. Budowę zlecił Paulowi Baumgartenowi. Marlier przywiózł z podróży do Włoch autentyczną antyczną marmurową fontannę. I poprosił architekta, by willa była dopasowana do zabytku. W efekcie postawiono dworek w stylu włoskim, przez niektóre przewodniki określany jako neobarokowy. Zresztą w dobrym smaku. Villa Marlier została sprzedana w latach 20. Friedrichowi Minoux, zwanemu królem inflacji, ponieważ wykupywał majątki zagrożone bankructwem. Zanim wylądował w więzieniu – oskarżony o malwersacje na niekorzyść berlińskiego magistratu – próbował ratować się odstąpieniem wytwornej Villi Marlier policji bezpieczeństwa SS. Co mu zresztą niewiele pomogło. Nowi posiadacze urządzili sobie przy ulicy Am Grossen Wannsee 56/58 wypoczynkowy dom gościnny.