Elektor Fryderyk III (1688–1701) jako król Fryderyk I (1701–13)
Spuścizna po Wielkim Elektorze. Per fas et nefas podejmowane reformatorskie działania Wielkiego Elektora – Fryderyka Wilhelma – stworzyły jeśli już nie fundamenty, to przynajmniej wykop pod fundamenty przyszłej wielkości państwa Hohenzollernów. Jego następcy przypadła rola tego, który potrafił zdyskontować ów sukces w sferze zarówno politycznej jak i symbolicznej. Sukces tym ważniejszy, iż Brandenburgia-Prusy były przecież wciąż drugorzędnym krajem Rzeszy Niemieckiej – tak co do obszaru, jak i ludności. W momencie śmierci Fryderyka Wilhelma jego władztwo liczyło ok. 1 mln mieszkańców (w tym samym czasie Saksonia – 2 mln). Prusy Wschodnie, peryferyjnie położone i oddzielone od stolicy w Berlinie, współtworzyły jedynie demograficzną bazę państwa.
Co równie ważne, państwo Hohenzollernów miało znacznie mniejsze możliwości finansowe niż na przykład Bawaria, Saksonia czy powiązany unią personalną z Anglią Hanower. Nie odgrywało ono – według raczej zgodnej opinii historyków – ważniejszej roli ani w polityce Świętego Cesarstwa, ani tym bardziej w europejskiej. Z sytuacją zdawał się być pogodzony elektor Fryderyk III (1688–1713), który skierował początkowo swe ambicje ku nauce i sztuce – w epoce wczesnego oświecenia. Naśladując króla Francji Ludwika XV, którego rezydencja w Wersalu stanowiła niedościgły wzór dla wszystkich monarchów europejskich, rozbudował i upiększył skromny zamek w Berlinie.
Wanny i uniwersytet. Wiąże się z tym anegdota – odnotowana przez Władysława Konopczyńskiego w jego pracy „Fryderyk II a Polska” – która w czasach Fryderyka II Wielkiego (1740–86) urosła do rangi symbolu: swoją siedzibę Fryderyk III wyposażył w dwie niezwykle kosztowne, chińskie wanny porcelanowe.