Wiara Mosesa Mendelssohna w Prusy. Nie wiadomo dokładnie, ilu Żydów mieszkało w XVIII-wiecznych Prusach; nikt nie zadał sobie trudu policzenia tej pogardzanej i prześladowanej mniejszości, uważanej niemal za bakcyl grożący epidemią niebezpiecznych poglądów i wierzeń. Gdy jesienią 1743 r. w jedynej bramie, przez którą wolno było wprowadzać do Berlina bydło i Żydów, pojawił się czternastoletni Moses Mendelssohn, we wszystkich prowincjach Fryderyka III odsetek Żydów nie przekraczał jednego procenta – przypuszczalnie ok. 60 tys. dusz. Nikt nie wyobrażał sobie wówczas, że ułomny i jąkający się uczeń jeszybotu w Dassau w ciągu kilkudziesięciu lat stanie się jednym z najpoważniejszych pisarzy i filozofów epoki, a głosząc żydowską reformację i emancypację, a także to, co dzisiaj nazwalibyśmy rozdziałem państwa od Kościoła, wyprowadzi większość swoich współwiernych z religijnego getta, a całym Prusom (a potem Niemcom) nada nowy wymiar intelektualny. Przewodnik turystyczny Berlina z 1986 r. pouczał, może z pewną dozą przesady, że „literacka historia miasta zaczyna się w dniu, w którym mały Moses Mendelssohn przekroczył próg bydlęcej bramy w murach stolicy”.
Filozofia Mendelssohna, a wkrótce po tym także innych wielkich myślicieli, bazowała na integracji Żydów w społeczeństwie niemieckim. Pojęcie obywatela Prus wyznania mojżeszowego, człowieka, który nie wyrzekając się swojej zreformowanej wiary potrafi być prawdziwym patriotą, obejmowało coraz szersze kręgi. Dla podkreślenia tych intencji zaczęto drukować modlitewniki w języku niemieckim (zamiast hebrajskim) i usuwano z nich wszelkie odniesienia do góry Synaj i wiary w nadejście Mesjasza. Ani mistyczne odkupienie, ani Ziemia Obiecana inna niż pruska ojczyzna, w której się urodzili, nie były już potrzebne.