Kanaryjska forpoczta. Pierwszym krokiem ku budowie zamorskiego imperium było opanowanie w latach 80. i 90. XV w. Wysp Kanaryjskich. Właśnie wówczas powstały organizacyjne wzorce, do których odwoływały się całe pokolenia późniejszych konkwistadorów (hiszp. conquista – podbój, zdobycie). Przede wszystkim było to przedsięwzięcie na wpół prywatne, zorganizowane przez grupę kastylijskich magnatów, przy symbolicznym ledwie wsparciu Korony. Nie było to działanie czysto kastylijskie, jako że brali w nim udział Portugalczycy, Włosi, Katalończycy, Baskowie, Żydzi i Afrykanie. Fundusze na wyprawy nie pochodziły też z królewskiej szkatuły, lecz pozyskiwano je na podstawie umów z genueńskimi bankierami. Żmudna i krwawa kampania zajęcia wysp zaczęła jednak szybko przynosić dochód, kiedy przekształcono je w teren produkcji cukru.
Z perspektywy późniejszych spektakularnych podbojów objęcie kontroli nad kanaryjskim archipelagiem gubi się jako przypis w dziejach globalnego imperium. Nie sposób jednak przecenić znaczenia, jakie dla jego budowy miało tych kilka niepozornych wysepek u zachodnich wybrzeży Afryki. Stanowiły doskonały punkt startowy do przeprawy przez Atlantyk. Leżały bowiem centralnie na szlaku prądów morskich i wiatrów, który zapewnił hiszpańskim okrętom uprzywilejowany dostęp do Karaibów, Ameryki Środkowej i Meksyku, gdzie skupiała się większość skarbów Nowego Świata. Opanowanie Islas Canarias było jak odnalezienie klucza, który otworzył przed Hiszpanami skarbiec ze złotem.
Traktat w Tordesillas. Nie przypadkiem 6 września 1492 r. Krzysztof Kolumb wyruszył w swój historyczny rejs właśnie z Wysp Kanaryjskich. Po kilku tygodniach żeglugi na zachód dotarł do jednej z wysp bahamskich, a następnie do wybrzeży Kuby oraz Hispanioli (dziś Haiti).