Prolog 1. Dziesięć dni ajatollaha
Prolog 1. Powrót Chomejniego i początek rewolucji irańskiej
Powrót z wygnania. Gdy byli już w irańskiej przestrzeni powietrznej, na pokładzie zapadła cisza. Zestrzelą, nie zestrzelą? Władze przez wiele dni nie pozwalały na przylot. Gdy w końcu się zgodziły – m.in. pod presją demonstrantów – ludzie ajatollaha natychmiast wyczarterowali samolot od Air France. Przezornie zabrali na pokład zachodnich dziennikarzy, a chętnych nie brakowało. Otoczenie Ruhollaha Chomejniego (w Polsce popularna jest transkrypcja Chomeini – red.) kalkulowało, że irańskie władze nie odważą się zestrzelić samolotu pełnego żywych tarcz. Jedna z nich, zachodni dziennikarz, jeszcze na pokładzie zapytał Chomejniego, co czuje, wracając do kraju po tak długiej przerwie. „Nic” – usłyszał.
Chomejniego nie było w kraju od 1964 r. Wygnany z powodów politycznych (nigdy nie gryzł się w język) tułał się najpierw po Turcji, gdzie m.in. mieszkał w willi tamtejszego wywiadu. Potem był w Iraku, skąd jednak go wydalono – pod presją szacha, ale też za zachętą Amerykanów, którzy już wtedy widzieli w nim poręczną alternatywę dla nieudolnych rządów szacha Mohammada Rezy Pahlawiego (1941–79) i chcieli mieć nad nim lepszą kontrolę. Nieco ponad rok przed powrotem do ojczyzny trafił do podparyskiego Neauphle-le-Château, gdzie jego bogaci zwolennicy kupili mu dom.
Reżim szacha był zadowolony, że udało się Chomejniego wypchnąć tak daleko od Iranu, że nie będzie go stamtąd słychać. I że ostatecznie, przy pomocy lojalnych duchownych w kraju, uda się go wyciszyć.
Dwa fronty. Szyici mają wolną rękę w wyborze mardży – duchownego, którego słuchają i podążają za jego religijnymi wskazówkami. W latach 60. i 70. XX w. najwięcej takich zwolenników miał wielki ajatollah Abu al-Kasim al-Chui urzędujący w irackim Nadżafie.