„Wisiał tak długo, aż nic z niego nie zostało”
„Wisiał tak długo, aż nic z niego nie zostało”. Szpiegostwo wojny stuletniej
Termin z połowy XIII w. Najdłuższy konflikt średniowiecznej Europy – wojna stuletnia (1337–1453) między Anglią i Francją o panowanie we Francji – jest stosunkowo dobrze udokumentowana. Dzięki materiałom źródłowym możemy powiedzieć coś więcej na temat średniowiecznych działań szpiegowskich obu stron. Wszelkiej maści poczynania wywiadowcze nie były jeszcze wówczas częścią biurokratycznej machiny państwa, charakteryzowała je więc przygodność, bezład i oportunizm. Szpiegostwo samo w sobie było stosunkowo niejasnym i nowym terminem (w angielskich źródłach słowo spy pojawia się po raz pierwszy w połowie XIII w.), a jego definicja jeszcze długo się nie wykrystalizowała. W średniowiecznej rzeczywistości niezwykle trudno było odróżnić oficjalną działalność dyplomatyczną od zbierania informacji o charakterze wywiadowczym.
Z punktu widzenia ówczesnej moralności szpiegostwo budziło uzasadnione opory: wysłannik króla, namiestnika Chrystusa na ziemi, żadną miarą nie mógł splamić honoru swego pana i dać się przyłapać na stosowaniu tak podstępnych metod. Średniowieczne traktaty pokojowe i umowy międzynarodowe często zawierały klauzule mówiące, że zdrajcy działający na korzyść wrogów swego pana (podobnie jak niewolnicy czy wygnańcy) powinni być wydawani w ręce władz i nie można udzielać im schronienia. Szpiegostwo żadną miarą nie pasowało do idealnej średniowiecznej hierarchii bytów, gdzie wszystko – w tym również pokój oraz wojna – działo się za boskim przyzwoleniem. I (przynajmniej w teorii) nie było tu miejsca na zakulisowe machinacje. Dlatego działalność szpiegów – szczególnie między sojusznikami – traktowano jako wyraz braku zaufania.
Podejrzani ambasadorowie. Jeśli więc szukać pierwszych zawodowych szpiegów, to niejako naturalnymi kandydatami – biorąc pod uwagę zakres ich obowiązków – byli ambasadorowie.