„Krążą niczym drapieżne ptaki nad brzegami Tamizy”
Szpiegostwo przemysłowe, czyli złodzieje technologii
Tajemnice jedwabiu. „Brytyjczycy strzegli swoich technologii jak tajemnicy państwowej, a ten, kogo przyłapano na szpiegostwie, mógł się liczyć z wyrokiem śmierci” – pisze Günter Ogger w książce „Geniusze i spekulanci. Jak rodził się kapitalizm”. W XVIII-wiecznej Wielkiej Brytanii, gdy do użytku wchodziły krosna mechaniczne i pierwsze maszyny parowe, uświadomiono sobie, jak wiele znaczy przewaga technologiczna nad konkurencją. Przypomniano sobie też, iż łatwo można ją stracić.
Przecież Chiny przez kilkaset lat drenowały Europę z metali szlachetnych dzięki utrzymywaniu w sekrecie produkcji jedwabiu. Kupieckie karawany wiozły go jedwabnym szlakiem aż na Stary Kontynent. Tam w czasach imperium rzymskiego stał się jednym z najbardziej pożądanych dóbr luksusowych. Płacono więc za niego złotymi lub srebrnymi monetami. Zmienić tę sytuację udało się dopiero Justynianowi Wielkiemu po upadku zachodniej części cesarstwa. Cesarz Bizancjum ok. 540 r. wysłał z sekretną misją do Państwa Środka dwóch duchownych należących do popularnego w Indiach Kościoła nestoriańskiego. Zamieszkali oni przy granicy z Chinami i regularnie ją przekraczali, by głosić słowo boże. Wreszcie udało im się wykraść z plantacji jedwabników jajeczka owada. Ukrywając je we wnętrzach bambusowych lasek, przewieźli do Konstantynopola. Kilkadziesiąt lat później bizantyńskie plantacje jedwabników potrafiły zaspokoić popyt na ten materiał w całym basenie Morza Śródziemnego.
Na straży technologii. Dla Wielkiej Brytanii jej jedwabiem w XVIII w. stały się produkowane na masową skalę tanie tkaniny. Nieosiągalny dla innych państw wzrost ich produkcji Zjednoczone Królestwo zawdzięczało coraz doskonalszym maszynom tkackim. Rząd w Londynie starał się więc, by nigdy nie trafiły do rąk zagranicznej konkurencji.