Shi Pei Pu (1938–2009), Bernard Boursicot (ur. w 1944 r.)
Shi Pei Pu (1938–2009), Bernard Boursicot (ur. w 1944 r.). Historia miłosno-szpiegowska
Nie doszłoby do tej dramatycznej farsy, gdyby w 1964 r. Francja, kosztem Republiki Chińskiej na Tajwanie, nie uznała oficjalnie Chińskiej Republiki Ludowej. Prezydent Charles de Gaulle chciał zaznaczyć strategiczną samodzielność Paryża i ratować resztki kolonialnych posiadłości w Indochinach. Wsparcie powszechnie izolowanego reżimu Mao Zedonga mogło mu to ułatwić. W Pekinie uruchomiono francuską ambasadę, pierwszą reprezentację państwa zachodniego od wojny koreańskiej. W dziale księgowości zatrudniono pochodzącego z Bretanii 20-letniego samotnika i mola książkowego Bernarda Boursicota. Jego biografia odbiegała od standardu służby w MSZ. Wystarczyło jednak, że w odpowiednim momencie odpowiedział na ogłoszenie o naborze. Objął stanowisko z minimalną odpowiedzialnością, odzwierciedlające jego skromne wykształcenie, w tym brak dyplomu ukończenia szkoły średniej.
Należał do najniższej kasty dyplomatycznej hierarchii. Ale i tak uczestniczył w życiu towarzyskim placówki. W 1964 r. trafił na przyjęcie bożonarodzeniowe urządzane przez jednego z dyplomatów. Poznał tam starszego o sześć lat Shi Pei Pu, śpiewaka i librecistę opery pekińskiej. Shi był zwolniony z restrykcyjnych przepisów zakazujących kontaktów obywateli chińskich z obcokrajowcami. Znał francuski. Jego obecność na prywatnym przyjęciu wyglądała naturalnie – uczył chińskiego rodzinę gospodarza. Obaj panowie przypadli sobie do gustu, umówili się na kolację. Odbywali wspólne wycieczki po Pekinie i okolicach. Shi pełnił funkcję przewodnika, objaśniał zawiłości chińskiej kultury. Ówczesne Chiny pozostawały niedostępne dla przybyszów z zewnątrz. Mający skłonności do ulegania własnym fantazjom, oczarowany miejscowym kolorytem Boursicot czuł się jak następca Marco Polo.
Podczas jednego ze spacerów Shi opowiedział swoją prawdziwą historię.