Przejdź do treści
Małgorzata Tomczyk
Małgorzata Tomczyk
15 września 2020
Salon

Para buch!

Elektrownia Powiśle – katedra przemysłu

15 września 2020
Elektrownia Powiśle Elektrownia Powiśle serwis prasowy APA Wojciechowski
Elektrownia Powiśle wraz z otaczającym ją kwartałem ulic po dwunastu latach projektowania i trzech, które zajęła budowa, otwiera się na spacerowiczów ciekawych unikatowej architektury przemysłowej. Znaki rozpoznawcze – niebieska budka na szczycie dawnej kotłowni i wysokie kominy – wskazują drogę. Po obiekcie często oprowadzają autorzy przebudowy, architekci z APA Wojciechowski. Świetny pomysł, bo nikt tak jak oni nie poznał sekretów tego miejsca.

Obliczyli, że przez te wszystkie lata zaangażowali tutaj potężne siły – 68 osób. Zmieniali się prezydenci Warszawy (3 razy), konserwatorzy zabytków (4 ekipy), właściciele inwestycji (3 spółki), a oni niezmiennie szlifowali projekt. Mocno przeżywali każde przysłowiowe wbicie łopaty, każdą ekspertyzę archeologiczną czy konserwatorską, które nierzadko skutkowały zwrotem akcji i wpływały na ostateczny efekt.

– Wyzwanie było ogromne – podkreśla architekt Michał Sadowski – przywrócić do życia katedrę przemysłu, wyjątkową na skalę europejską. Wokół olbrzymich, ponad stuletnich hal: kotłowni, maszynowni, kesonu i rozdzielni, miały stanąć biurowce i apartamentowiec, a potem także hotel butikowy. Wszystkie budynki musiały przemawiać tym samym językiem architektury, zarówno w proporcjach, jak i w wyglądzie elewacji, tak aby ich odbiór był spójny. Nowo postawione są stonowane w formie, dzięki czemu nie konkurują z historycznymi.

Spektakularnie podupadła

Elektrownia, która rozświetliła stolicę na początku ubiegłego stulecia, czekała na taką modernizację od 2003 r., kiedy wygaszono jej kominy. Od tej chwili odgrodzony od miasta budynek ulegał samodegradacji. W momencie przystąpienia do rewitalizacji groziło mu zawalenie. Ściany zewnętrzne, oparte na szkielecie stalowym, miały grubość jedynie 12 cm. Zachodzące we wnętrzu pod wpływem warunków atmosferycznych reakcje chemiczne, wywołane pozostałościami siarczków i innych związków zawartych w węglu, spowodowały korozję konstrukcji stalowej. Uległy jej nawet elementy nowe, zabezpieczające. Wszystko się chybotało, a cegłę można było „ot tak, wyjąć ręką z muru”. Zabytek udało się uratować dosłownie w ostatniej chwili. Dziś architekci w anegdotach wspominają przychodzące tutaj na żer kojoty i wybujale dziką, niespotykaną nigdzie indziej w Warszawie roślinność.

Salon 4/2020 (100175) z dnia 14.09.2020; Dotknąć architektury; s. 20
Oryginalny tytuł tekstu: "Para buch!"
  • dizajn
Małgorzata Tomczyk

Małgorzata Tomczyk

Redaktor prowadząca pisma „Salon”.

Reklama
POLITYKA
Prenumerata Inpost Subskrypcja
Facebook Twitter Instagram

Nasze wydawnictwa

wydanie polityka
wydanie polityka
wydanie specjalne
wydanie specjalne
wydanie pomocnik historyczny
wydanie pomocnik historyczny
wydanie pulsar świat nauki
wydanie pulsar świat nauki
wydanie pulsar wiedza i życie
wydanie pulsar wiedza i życie
  • Redakcja Polityki
  • Biuro reklamy
  • Napisz do redakcji
  • BOK dla subskrybentów
  • O Polityce
  • Regulamin serwisu
  • Zasady publikacji komentarzy
  • Polityka prywatności
  • Deklaracja dostępności
  • Informacje dla akcjonariuszy
  • Ustawienia cookie

Aplikacje Polityki

iOS i Android
iOS i Android
W aplikacjach publikujemy pełne wydania tygodnika POLITYKA oraz nasze pisma.

 

Aplikacja Fiszki fiszki
Fiszki Polityki
Aplikacja dla zabieganych z newsami ze świata nauki, technologii i kultury.
  • Pulsar
  • Polityka Insight
  • Leśniczówka Nibork
  • Projekt: Cogision, Ładne Halo
  • Wykonanie: Vavatech
  • Prawa autorskie © POLITYKA Sp. z o.o. S.K.A.