Józefów. Schowanko
Zamiarem architekta Bogdana Kulczyńskiego było wzniesienie domu wielopokoleniowego dla swojej rodziny – w pełnej symbiozie z otoczeniem. Bryła o pow. blisko 700 m2 dzięki otaczającym ją tężniom „schowała się” w sosnowym lesie. Córka architekta, Joanna Kulczyńska-Dołowy, która też zawodowo zajmuje się projektowaniem, podkreśla w idei rodzinnego domu współczesną myśl o szałasie wtopionym w krajobraz: – Konstrukcja z gałęzi tarniny sprawia, że dom jest mocno osadzony w naturze, zmienia się wraz z porami roku. Latem spływająca po gałązkach woda daje ukojenie, a zimą śnieg pokrywający tężnię działa jak naturalna izolacja.
W domach ulokowanych w lesie, zwłaszcza tych o tradycyjnej formie, często jest problem z dostępem do światła dziennego. Tutaj ogromne przeszklenia umożliwiają swobodną wędrówkę promieni słonecznych po wnętrzach. Z salonu patrzymy na leśny ogród przez największe „okno” o rozmiarach 6 na 7,5 m. Stojąca na jego tle rzeźba „Dziewczyna” Wioletty Kowalczyk zdaje się być wręcz onieśmielona tą ekspozycją.
W sypialniach czy w kuchni okna są mniejsze, można je uchylić. (Największe przeszklenie schodzi aż do poziomu minus jeden, gdzie znajdują się pokoje gościnne, zagłębione do połowy w ziemi).
W elewacji zwraca uwagę nie tylko zróżnicowanie wielkości okien, ale i głębokości ich osadzenia. Projektantowi zależało na tym, by ściany zewnętrzne nie robiły wrażenia płaskich, martwych płaszczyzn, ale zmieniały swój wygląd w zależności od kąta padania światła.
Trzy pokolenia rodziny Kulczyńskich mieszkają tutaj ponad 10 lat, można by więc pomyśleć, że zobojętnieli na to, co obserwują z okien. – Nigdy nie chcieliśmy wieszać w salonie zasłon, by było przytulniej, intymniej – mówi Joanna.