Nowoczesny, komfortowy dom kojarzy się na ogół z przestronną willą, dzięki wielkim przeszkleniom skąpaną w dziennym świetle, oferującą rozległe widoki na okolicę. Tymczasem madrycką La Madriguerę stworzono „pod prąd”. Jej twórcy, Pilar Cano-Lasso i Ignacio de la Vega ze studia projektowego Delavegacanolasso, kontestują „przeszklony” nurt współczesnej architektury i propagują powrót do idei przytulnego domku o skromnych rozmiarach (bo i właściwie po co te setki metrów wolnej podłogi?), będącego jednocześnie zamaskowaną przed obcymi kryjówką.
Siedziba Delavegacanolasso mieści się w La Moraleja, ekskluzywnej dzielnicy Madrytu, pełnej imponujących rezydencji. Wiele z nich ma wielkie okna lub szklane ściany, które zdaniem Pilar i Ignacia „pokazują wszystko” i zamieniają w oczywistość to, co powinno pozostać tajemnicą.
Architektura hołduje dziś ekshibicjonizmowi, uważają. Pilar i Ignacio lubią zaś klimat tajemnicy, labirynty, meandrujące dróżki. Inspiracją są dla nich historyczne budowle skrywające w sobie dziedzińce, zamknięte ogrody, kameralne podwórka.
Widok na niebo
Bazę La Madriguery tworzy gruntownie przebudowana stara pracownia malarska. Należała do dziadka obecnego właściciela i przez dłuższy czas stała nieużywana, służąc jedynie za graciarnię. Bibeloty, niemieszczące się już w wypełnionym po sufit domku, lądowały w otaczającym go zachwaszczonym ogródku – do czasu, gdy w 2019 r. architekci z Delavegacanolasso dostali zlecenie metamorfozy tego miejsca.
Pracownia nie miała ogrzewania, a ściany termoizolacji. Zimy w Madrycie są zwykle łagodne, ale nie aż tak, by mieszkać w podobnych warunkach okrągły rok. Architekci zastosowali więc warstwę izolacyjną z korka i bawełny.