Seria Luv, zaprojektowana przez Panią dla firmy Duravit, łączy w sobie cechy pozornie sprzeczne – geometryczną precyzję z łagodnością. To doskonały przykład minimalizmu pełnego harmonii, a jednocześnie zmysłowego. Jak wyglądał proces tworzenia tych produktów?
Brałam pod uwagę różne potrzeby i cele, jakim służy łazienka. Raz się w niej czeszesz, trzymasz w dłoni szczotkę lub grzebień, i potrzebujesz lustra. Kiedy indziej chcesz przemyć twarz, więc wystarczy miska z wodą. I właśnie jako coś tak podstawowego jak płytka „miska z wodą” wyobraziłam sobie umywalkę. Zanurzyłam się w obrazy z przeszłości, kiedy to łazienka mieściła się w kąciku pokoju, wydzielona np. parawanem. Przywołałam w pamięci scenografie do filmów opowiadających historie sprzed dekad. Całą łazienkę tworzyły wtedy stolik albo blat, miska, dzbanek, kawałek lnianej tkaniny służącej za ręcznik. Niewiele przedmiotów, wszystkie podstawowe. Oczywiście, we współczesnych realiach od projektanta wymaga się dużo więcej, a niektóre z wymogów są bardzo restrykcyjne. Przede wszystkim staram się prostotę rozwiązań łączyć z atmosferą przytulności. Łazienki bywają zbyt zimne, niemal lodowate. Taki minimalizm mnie nie pociąga. Nie lubię też wnętrz przesadnie stylizowanych, drogich, podążających za modą. Łazienki muszą spełniać warunki sanitarne i być łatwe w sprzątaniu, ale powinny pozostawać ciepłe w odbiorze. Dlatego sięgam po kolory. Tak też zrobiłam, pracując dla firmy Duravit. W przypadku kolekcji Luv wątek został już rozpoczęty, kwestią było jego rozwinięcie. Zastanawiałam się, co jeszcze można tu dodać. I znalazłam odpowiedź: barwę ziemi. Zapragnęłam wprowadzić kolor między brązem a czerwienią. Spodziewałam się zarzutu, że „migdałowy satynowy mat” nie jest typowo łazienkowy.