Niektórzy artyści tworzą, by wyrazić siebie. Są też tacy, którzy chcą przekazać światu ważne dla nich przesłanie. Do tych należy John Grade, artysta mieszkający i tworzący w Seattle. Jego sztuka opowiada o potędze natury, czasami o jej trudnych relacjach z człowiekiem. Wraz z zespołem opracowuje skomplikowane konstrukcje, korzystające z sił drzemiących w przyrodzie. Obserwując go przy pracy, trudno rozpoznać, że to artysta. Wygląda raczej jak inżynier na placu budowy.
Jedną z najsłynniejszych realizacji Grade’a jest „Middle Fork”. Praca nad projektem rozpoczęła się od znalezienia w okolicy Seattle dostojnego, blisko 150-letniego drzewa cykuty. Zespół Grade’a najpierw zabezpieczył masywny pień i gałęzie, troskliwie oklejając je folią i specjalnymi bandażami, aby następnie zrobić gipsowe odlewy. Gotowe przetransportowano do studia Johna, gdzie czekały setki tysięcy drobnych bloczków cedrowych z odzysku. Przez blisko rok artysta, jego zespół oraz tysiące wolontariuszy oklejali odlewy deszczułkami. Grade wytrwale rzeźbił każdy element, aby nadać mu pożądany kształt. Stopniowo powstawała ażurowa forma, będącą wierną kopią pnia i gałęzi cykuty. Kiedy „nowe drzewo” było gotowe, usunięto z jego wnętrza gipsowy szkielet. Artysta zdecydował, że po zakończeniu prezentacji na targach sztuki i w muzeach „Middle Fork” będzie przewiezione w miejsce, gdzie rośnie drzewo matka, z którego pobrano formę, i tam pozostawione. Chciał, aby stopniowo obrastało mchem, zespoliło się z miejscem, poddało degradacji – aby wróciło do obiegu natury.
Primum non nocere
Poszukiwanie inspiracji wymaga od artysty długich spacerów. Bo zdaniem artysty trzeba wejść w krajobraz, zanurzyć się w nim i zrozumieć jego charakter, aby stworzyć obiekt, który wykorzysta możliwości natury, nie niszcząc tego, co stworzyła.