– Wszedłem tam i po dwóch minutach podjąłem decyzję: kupuję – wspomina Patryk. Mieszkanie w Warszawie miało być inwestycją. Myślał o nim jak typowy biznesmen: kupię, zrobię lekki lifting, a potem wynajmę lub sprzedam. Wyszło trochę inaczej. Zaraz się dowiemy dlaczego.
Patryk pracuje w międzynarodowej korporacji, na co dzień mieszka z rodziną w Amsterdamie, wcześniej spędzili lata w Paryżu. – Motocykle, starocie, polska szkoła plakatu – jednym tchem wymienia swoje główne pasje. Lubi też kamienice, stare fabryki i lofty. Gdy znajdzie się w nowym miejscu, przede wszystkim szuka pchlego targu. A także biura nieruchomości: lubi wiedzieć, gdzie i co się buduje.
Dwa miasta, w których spędził dużą część życia – Amsterdam i Paryż, są wzorami urbanistycznego porządku. W Paryżu, przebudowanym w drugiej połowie XIX w. przez Georges’a-Eugène’a Haussmanna, konsekwentnie biało-kremowe kamienice nakryte szarymi dachami stoją przy szerokich bulwarach. Patryk lubi stonowane kolory i formy, Paryż gra mu w duszy. Wąskie i kolorowe kamieniczki Amsterdamu są może bardziej zróżnicowane, ale trzymają rytm smukłych kształtów i wielkich okien, niezasłoniętych. Spacerując wzdłuż kanału, można podglądać, jak Holendrzy urządzają wnętrza. Jest to tym ciekawsze, że większość ma słabość do dobrego wzornictwa. Jednak Patryk w sercu wciąż ma Warszawę, przymyka oko na chaos. Chciałby, żeby wydobyte zostało piękno nielicznie zachowanych zabytkowych kamienic. Wchodząc do mieszkania w śródmieściu, zobaczył w nim Paryż.
Z miłości do staroci
Wspólnota mieszkaniowa, na terenie której znajduje się kawalerka, składa się z dwóch kamienic połączonych podwórzem. To ścisłe centrum: blisko stąd do Sejmu, na dworzec, do parków.