Nad tajemniczymi związkami w naturze nie zastanawia się raczej bezkrwisty konserwatywny prawnik czy dla odmiany krwi łaknący kapitalista od fast fashion. Tu potrzebne są emocje, wrażliwość, spora wiedza i choć odrobina krytycyzmu.
Biorę się za tekst o drzewach, patrząc na te za oknem. Kiedy w latach 80. moi teściowie kupili tę działkę, było tu pole. Dziś, dzięki ich zapałowi, rosną tu nawet 30-metrowe świerki, brzozy i egzotyczne eksperymenty paulownie – diabelskie nasienie, które wystrzeliło w górę, zacieniając dom liśćmi wielkości kawiarnianych parasoli. Miły temat sąsiedzkich pogaduszek o przydomowej przestrzeni. Zwykle. Bo przynajmniej moje refleksje na temat drzew na tym się nie kończą.
Coś się zmienia.
Salon
10/2022
(100193) z dnia 21.03.2022;
Felieton;
s. 30